Przesunięcie o rok reformy oświaty postuluje gdańska Solidarność. Jak mówi jej szef Wojciech Książek, ulepszanie systemu edukacji jest konieczne, ale trzeba to zrobić mądrze. – Apelujemy, by przesunąć o rok tę reformę lub rozpocząć ją od pierwszych klas szkół podstawowych. Pozostali niech realizują program w starym systemie. Też po to, by niepokoje uczniów i rodziców nie były nadmierne. Musimy dać sobie czas na dobre przygotowanie reformy i zabezpieczenie pieniędzy. Samorządy twierdzą, że brakuje na to około jednego miliarda złotych. Atmosfera w szkołach nie jest najlepsza. Nauczyciele boją się tych zmian.
NASZ TYDZIEŃ PRACY TO 46 GODZIN I 40 MINUT
Anna Kocik, nauczycielka matematyki z jednej z gdańskich podstawówek, wyjaśnia dlaczego potrzebny jest czas na reformę.
– Nauczyciele szkół ponadgimnazjalnych dostaną dodatkowy rocznik. Gimnazja obawiają się o swój los, a szkoły podstawowe się przeorganizowały i nie mają odpowiednich pracowni potrzebnych do wydłużenia czasu pracy i zmiany siatki godzin. Sytuacja jest naprawdę nieciekawa. Od czterech lat nie mieliśmy też podwyżek. Czas pracy nauczyciela to 46 godzin i 40 minut tygodniowo. Zostało to zbadane przez niezależny Instytut Badań Edukacyjnych. Za tym nie idą pieniądze i dodatkowe przywileje. Chcemy, żeby zmiany były akceptowane przez nasze środowisko.
MINISTER ZAPEWNIA, ŻE PIENIĄDZE SĄ
Anna Zalewska mówiła we wtorek w polskim radiu, że jest to najlepszy moment na reformę edukacji. Jej zdaniem, nie należy jej opóźniać z uwagi na wybory samorządowe w 2018 roku. Dodała, że są zagwarantowane pieniądze na przeprowadzenie reformy.