Polka, matka 33-letniego kierowcy tira, została twarzą norweskiej kampanii społecznej kierowanej do kierowców ciężarówek z Europy Środkowo-Wschodniej.
– Kampania ma uwrażliwić kierowców na ciężkie warunki panujące na norweskich trasach i pokazać, że mogą liczyć na pomoc miejscowych władz – mówi Joanna Staniszewska, prezes gdańskiej firmy Youll.pl, która jest polskim partnerem norweskiej akcji.
MAMA W FILMIE
Do udziału w akcji twórcy zaprosili Annę Gorzynik, mieszkankę Krosna, a prywatnie mamę 33-letniego Łukasza – kierowcy ciężarówki. Mama wraz z synem przemierzała tirem norweskie szlaki komentując rzeczywistość z siedzenia pasażera i wspominając różne ciekawe oraz zabawne epizody z wczesnych lat życia Łukasza. Twórcy kampanii wierzą, że udział matki pięciorga dzieci pomoże sprawić, aby warunki pracy i jazdy w Norwegii były bezpieczniejsze i lepsze dla zagranicznych kierowców.
Film obejrzało do tej pory 2 miliony internautów na całym świecie. Dodajmy, że każdego dnia granice Norwegii przekracza ponad 3 tysiące tirów. Co trzeci kierowca jest obcokrajowcem, w tym wielu z Europy Środkowo-Wschodniej. Spora część z nich korzysta z połączeń promowych z Gdyni.
NARAŻENI KIEROWCY
Chociaż zgodnie z danymi Norweskiego Zarządu Dróg (Statens vegvesen) zawodowi kierowcy tirów z Europy Wschodniej obecnie są znacznie lepiej niż kiedyś przygotowani na zimowe warunki drogowe w Norwegii, to jednak statystycznie nadal narażeni są na wypadki aż trzy razy bardziej.
Raport badawczy Fafo/TØI podaje, że w wypadkach drogowych z udziałem samochodów ciężarowych ginie aż o 35 proc. więcej ludzi niż wynosi średnia europejska. – Zagraniczni kierowcy są ważni dla Norwegii i są tu bardzo mile widziani. Równocześnie Norwegia to specyficzny kraj o śliskich, stromych, krętych i wąskich drogach. Kierowcy pojazdów ciężarowych muszą być dobrze przygotowani, w przeciwnym razie mogą wystąpić niebezpieczne sytuacje. Dzięki tej kampanii mamy nadzieję pomóc przyjeżdżającym do nas kierowcom – przekonuje Ingrid Finboe Svendsen, dyrektor norweskiej Państwowej Inspekcji Pracy, jednego z uczestników kampanii.
Iwona Wysocka/mili