Marek Piekarczyk odwiedził autorkę swojego portretu w… szkole. Wokalista TSA w II LO w Sopocie [ZDJĘCIA]

piekarczykportret

Dzień po finale III Ogólnopolskiego Konkursu Plastycznego „Niech żyje Rock N Roll” Marek Piekarczyk odwiedził jego zwyciężczynię w szkole. Siedemnastoletnia Irena Jerzemowska, która narysowała zwycięski portret wokalisty, była zaskoczona wizytą rockmana na lekcji języka polskiego.
Irena razem z klasą była w trakcie pisania rozprawki na temat „Pana Tadeusza”. Niespodziewane wejście znanego muzyka wywołało duże poruszenie na sali. Marek Piekarczyk podziękował i pogratulował Irenie, która nie kryła radości z wizyty wokalisty legendarnego TSA. Spotkanie zaaranżował Wojciech Korzeniewski z Fundacji Sopockie Korzenie, która była głównym organizatorem konkursu.

– Myślałam, że to sen. Byłam skupiona tylko i wyłącznie na tym, żeby napisać wypracowanie i myślałam, że to będzie dzień jak co dzień, a tu Marek Piekarczyk wchodzi – opowiada siedemnastolatka. – Nie sądziłam, że cokolwiek wygram. Dostałam wiadomość od polonisty, że jednak się udało. Gdy weszłam w link czytałam go chyba 5 razy. Piszczałam i płakałam!

MARSZ WILKÓW

Irena jest fanką TSA i Marka Piekarczyka od najmłodszych lat. Po raz pierwszy usłyszała „ten gitarowy huk” (nawiązując do jednej z piosenek zespołu) oglądając „Akademię Pana Kleksa”. – Jako czterolatka byłam bardzo zafascynowana „Marszem Wilków”, mimo że bardzo bałam się wilków z Pana Kleksa. Bardzo lubiłam tego słuchać – mówi Irena.

Im była starsza, tym coraz więcej słuchała prekursorów polskiego heavy metalu. – Na początku tata mi puszczał, a potem sama zaczęłam tego słuchać. Jednym z moich pierwszych koncertów był właśnie występ TSA i to było niezwykłe przeżycie – dodaje nastolatka.

Fot. Radio Gdańsk/Rafał Mrowicki

KAŻDY JEST WYJĄTKOWY

Spotkanie z młodymi ludźmi dostarczyło Markowi Piekarczykowi pozytywnych wrażeń. Wokalista opowiadał im o swoim przywiązaniu do Sopotu, do którego przyjeżdżał już w latach 70. jako młody hipis oraz o debiucie scenicznym z TSA na deskach Opery Leśnej w lipcu 1981 roku. – Czułem się trochę jak starszy pan, który moralizuje. Mam nadzieję, że jakoś z tego skorzystają – tłumaczy nam Marek Piekarczyk. – Może dotarło do nich, że oni są najważniejsi dla samych siebie, że największą wartością społeczeństwa jest to, że oni są wyjątkowi. Każdy jest wyjątkowy, tylko powinien w to uwierzyć i pielęgnować to.

SZTUKA ZBLIŻA

O samej sztuce muzyk mówi, że jest ona interpretacją, a nie odzwierciedleniem rzeczywistości. – Może też być komentarzem. Sztuka to sposób patrzenia na świat artysty. On się tym dzieli z innymi. Często jest tak, że sposób widzenia świata artysty staje się sposobem widzenia odbiorców. To jest najcenniejsze i zbliża ludzi – wyjaśnia wokalista TSA.

– Ona namalowała dużo symboli, ale też mój uśmieszek – opisuje swój portret Marek Piekarczyk. – Ważne, że ten portret wyraża bardzo wiele. Są wilki, jest „Marsz Wilków”, ale moja mina też tam jest.

Marek Piekarczyk już niebawem powróci do Trójmiasta. Razem z TSA wystąpi w gdańskim klubie Parlament w piątek 9 grudnia.

Rafał Mrowicki
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj