Na pomoc koordynatora terapii onkologicznej mogą liczyć pacjenci, leczący się z powodu choroby nowotworowej a także ci, u których wystąpiło jej podejrzenie. To nowy zawód w ochronie zdrowia. Koordynatorów będziemy spotykać coraz częściej i to nie tylko w onkologii.
Praca koordynatorów w terapii onkologicznej od ponad roku się sprawdza, a zadowoleni są i pacjenci, i lekarze. Koordynatorem w Wojewódzkim Centrum Onkologii w Gdańsku jest Anna Mankiewicz. – Bez niej nie dalibyśmy rady – mówią lekarze pracujący w placówce.
Do zadań koordynatora należy m.in. uzupełnianie dokumentacji, w tym ośmiostronicowej tzw. „zielonej karty”, którą dostaje pacjent z podejrzeniem zachorowania na raka. – Wypełnienie dokumentów zajmuje sporo czasu, gdyby musiał robić to lekarz, kolejki pod gabinetami nie miałyby końca.
KOORDYNATOR – PRZEWODNIK PACJENTA W SYSTEMIE
Jednak najważniejszym zadaniem, jakie stawia się przed koordynatorem jest kontakt z pacjentem i wspieranie go podczas procesu leczenia. – Kiedy pacjent dostaje „zieloną kartę” jestem pierwszą osobą, do której trafia – mówi Mirosława Rymon Lipińska, koordynator ds. terapii onkologicznej w Szpitalu Specjalistycznym w Kościerzynie.
Na zdjęciu Mirosława Rymon Lipińska, koordynator w Kościerzynie. Fot. Joanna Matuszewska
– W naszej placówce jest to tak zorganizowane, że dokonuję za pacjenta wszelkich formalności. Pacjent musi przejść wstępną diagnostykę, począwszy od pierwszej wizyty u specjalisty, po szereg badań, które trzeba zrobić. Moim zadaniem jest odpowiedzieć na wszystkie pytania i pomóc w zarejestrowaniu się na badania. Jestem dla pacjenta „kontaktem” z lekarzami i innymi specjalistami.
POTWIERDZA SIĘ PONAD POŁOWA PODEJRZEŃ
Koordynatorzy podkreślają, że wydanie karty diagnostyki i leczenia onkologicznego DILO, nazywanej potocznie „zieloną kartą” nie oznacza, że ktoś ma raka. To tylko podejrzenie, które trzeba sprawdzić. – To pierwsza rzecz, o której mówimy osobie pojawiającej się w naszym gabinecie – mówią koordynatorzy. Dodają, że ich zadaniem jest doprowadzenie do jak najszybszej diagnozy.
– Spośród kilkudziesięciu osób miesięcznie, które do mnie trafiają, choroba stwierdzana jest u niewiele ponad połowy. Czyli samo wydanie „zielonej karty” nie oznacza jeszcze nowotworu – wyjaśnia Anna Mankiewicz.
Pacjenci potwierdzają, że pojawienie się koordynatorów ułatwiło im życie. – To najlepsza rzecz jaka mogła się zdarzyć. Byłam zagubiona, nie wiedziałam co robić i jak zacząć załatwiać wszystkie sprawy związane z leczeniem. Lekarz nie miał czasu na rozmowę. I wtedy skierowano mnie do pani koordynator, która wszystko zorganizowała – opowiada jedna z mieszkanek powiatu kościerskiego, u której podejrzewano nowotwór piersi.
Pacjentka dodaje, że jest bardzo wdzięczna za pomoc, bo kilka lat wcześniej z powodu nowotworu leczył się jej krewny i wówczas takiego wsparcia nie było. – Przeżyliśmy gehennę związaną z załatwianiem dziesiątek skierowań, wypełnianiem dokumentów i staniem w kolejkach do lekarzy.
ZAWSZE POD TELEFONEM
Pacjenci w różny sposób radzą sobie z leczeniem. – Jedni doskonale potrafią wszystko zorganizować sami, innych trzeba prowadzić za rękę. Jeszcze innymi zajmuje się rodzina i moja rola jest ograniczona. Najważniejsze jednak, że ludzie wiedzą, że jestem zawsze gotowa do pomocy – opowiada Mirosława Rymon Lipińska ze szpitala w Kościerzynie.
Zadaniem koordynatora jest pilnowanie, by badania odbyły się szybko. To także kontaktowanie pacjenta z lekarzami. – Musimy dbać, by na wizyty lekarskie nie czekać zbyt długo – dodaje Anna Mankiewicz. Kiedy pacjent ma już wszystkie wyniki badań, odbywa się konsylium lekarskie, które też organizuje koordynator.
Na zdjęciu Anna Mankiewicz, koordynator w WCO. Fot. Joanna Matuszewska
W Wojewódzkim Centrum Onkologii w Gdańsku konsylium odbywa się dwa razy w tygodniu. W konsylium biorą udział czterej lekarze: onkolog kliniczny, chirurg onkologiczny, radioterapeuta, radiolog. Leczenie każdego z pacjentów jest omawiane indywidualnie. Czasami jeśli jest to konieczne, zapraszani są też pacjenci.
– Często w konsylium bierze także udział lekarz prowadzący pacjenta – mówi Anna Mankiewicz. Dodaje, że w czasie spotkania zapada decyzja, w jaki sposób przebiegało będzie leczenie. Następnie zadaniem koordynatora jest powiadomienie pacjenta o planie leczenia. – Często jest tak, że już dzień po konsylium pacjent zaczyna chemioterapię, albo jest kierowany na zabieg operacyjny.
CO ROBI KOORDYNATOR?
Głównym zadaniem koordynatora ds. szybkiej terapii onkologicznej jest sprawne przeprowadzenie procesu leczenia pacjenta. To wspieranie go informacyjnie, administracyjnie i organizacyjnie oraz pomoc w komunikowaniu się z lekarzami. Taką opieką otoczone są jednak tylko osoby, które zgłoszą się do placówki z kartą diagnostyki i leczenia onkologicznego (DILO), nazywaną też „zieloną kartą”.
Dokument umożliwia rozpoczęcie leczenia w ramach szybkiej terapii onkologicznej. Kartę może wydać lekarz podstawowej opieki zdrowotnej, specjalista albo lekarz zatrudniony w szpitalu. Kart nie mogą wystawiać onkolodzy.
DZIEWIĘĆ TYGODNI NA DIAGNOZĘ
Pacjent powinien przejść badania i mieć postawioną diagnozę w ciągu 9 tygodni. Pierwsza wizyta lekarska powinna odbyć się w ciągu kilku dni, maksymalnie dwóch tygodni. Po pięciu tygodniach gotowe powinny być wszystkie wstępne badania. Po kolejnych czterech – ewentualne badania zlecone w ramach diagnostyki pogłębionej. Następnie pacjent trafia na konsylium lekarskie, które decyduje o sposobie leczenia, w tym operacji, chemioterapii lub radioterapii.
KOORDYNATOR – ZAWÓD Z PRZYSZŁOŚCIĄ
Koordynatorzy pojawiać się będą na drodze pacjentów w Polsce coraz częściej. Opieka koordynowana ma według planów stać się powszechna już od połowy przyszłego roku m.in w przychodniach lekarzy rodzinnych, oraz w wielu specjalnościach medycznych m.in w opiece kardiologicznej, czy nad kobietą ciężarną.
Joanna Matuszewska
Napisz do autorki: j.matuszewska@radiogdansk.pl