Święta polskich marynarzy. „Angolczyk nie ugotuje barszczu, chłopaki się skrzyknęli”

Święta Bożego Narodzenia około 1200 marynarzy pracujących na 56 statkach Polskiej Żeglugi Morskiej spędzi w tradycyjny i uroczysty sposób, niestety na pełnym morzu w różnych częściach świata. W arabskich portach, gdzie nie obchodzi się Bożego Narodzenia, spędzi święta załoga m/s „Polesie” oraz załoga statku m/s „Puck”, która przełamała się opłatkiem w marokańskiej Casablance. Jak spędza się święta daleko od domu?

W WIGILIĘ KUCHNIA STAJE SIĘ SERCEM STATKU

W dniu Wigilii centralnym punktem każdego statku jest oczywiście kuchnia, gdzie kucharz wraz ze stewardem dokłada wszelkich starań, aby marynarzom nie brakowało tego wszystkiego, co spożywaliby podczas wigilijnej kolacji w rodzinnych domach.

Na stole na pełnym morzu nie może zabraknąć ryb, chociaż raczej nie karpia, którego próżno szukać w sklepach rybnych za granicą. Są też tradycyjne polskie ciasta, wypieczone w statkowym piecu – sernik, makowiec, ciasta drożdżowe. W mesie jest choinka, najczęściej sztuczna jednak sztuczna.

„ANGOLCZYK NIE UGOTUJE BARSZCZU, CHŁOPAKI SIĘ SKRZYKNĘLI”

W przygotowaniu świąt pomagają też sobie sami marynarze i ich rodziny. – Angolczyk nie ugotuje barszczu. Chłopaki się skrzyknęli, żeby każdy z nich coś przywiózł z domu. Przygotowałam wędliny próżniowo pakowane, czekolada. Zabawne, ale bywają to takie rzeczy, które kiedyś marynarze przywozili nam – mówi żona marynarza reporterce Radia Gdańsk.

Anna Rębas/puch

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj