Pięć osób oskarżonych o zorganizowanie obozu pracy w Wielkiej Brytanii. Prokuratura Okręgowa w Słupsku zakończyła śledztwo w sprawie handlu ludźmi.
Z terenu województwa pomorskiego zwerbowano do niemal niewolniczej pracy w sumie 89 osób. – Obiecywano im normalne zatrudnienie, ale warunki były skandaliczne – mówi Jacek Korycki z Prokuratury Okręgowej w Słupsku. – Ci ludzie po prostu byli tak traktowani, tak poniżani, tak wykorzystywani w różny sposób. Byli pozbawiani wolności, oni mogli poruszać się tylko w określonym obszarze, pracowali przez siedem dni w tygodniu, często nocami. Po kilkanaście godzin. Nie mogli opuszczać tego terenu. Mieszkali w jakichś starych magazynach, na piętrowych łóżkach.
UCIECZKA Z OBOZU PRACY
Śledztwo wszczęto w 2013 roku po tym jak na policję w Polsce zgłosił się mężczyzna, który uciekł z obozu pracy w Wielkiej Brytanii i opowiedział śledczym o tym, co się dzieje z wyjeżdżającymi. Powołano polsko-brytyjską grupę śledczą z udziałem Centralnego Biura Śledczego policji oraz Scotland Yardu. – Oskarżonym Izabeli R., Andrzejowi K. i Andrzejowi W. oprócz udziału w grupie zorganizowanej, przedstawiono zarzuty handlu ludźmi oraz paserstwa programów komputerowych, za co grozi im nawet do 15 lat więzienia. Jerzego S. i Tadeusza Sz. oskarżono natomiast o usiłowanie nakłaniania do złożenia fałszywych zeznań, za co grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności – dodaje prokurator Korycki.
CO DALEJ Z MARKIEM M.?
Ze śledztwa wyłączono wątek współorganizatora werbunku Marka M. Mężczyzna jest w Wielkiej Brytanii. Gdy prokuratura w Słupsku rozpoczęła śledztwo w tej sprawie, współpracownicy Marka M. zorganizowali pikietę pod siedzibą śledczych podkreślając, że rzekome obozy pracy to wymysł prokuratury. Marek M. chciał przyjechać do Polski i zeznawać w sprawie, ale domagał się Listu Żelaznego gwarantującego mu pozostanie na wolności. Sąd Okręgowy w Słupsku odmówił jednak wydania takiego dokumentu.
Przemysław Woś/mili