Ratownicy medyczni z Pomorza protestują przeciwko planom wykluczenia prywatnych firm z systemu państwowego ratownictwa medycznego. Wielu z nich dyżuruje w publicznym pogotowiu ratunkowym, jednocześnie pracuje na szpitalnych oddziałach ratunkowych i zatrudnia się dodatkowo w firmach prywatnych. Tymczasem według planów w systemie państwowego ratownictwa medycznego mają się znaleźć tylko placówki publiczne, a z karetek pogotowia zniknąć mają lekarze.
PROTEST RATOWNIKÓW
Pod protestem w sprawie wykluczenia z systemu prywatnych podmiotów podpisało się ponad 2 tysiące ratowników medycznych z całej Polski, w tym Jakub Jesionowski z firmy Falck Medycyna, która pełni rolę pogotowia ratunkowego w Tczewie.
– Przyszedłem kiedyś na dyżur i na stole leżał list do premier Beaty Szydło. Przeczytałem go i podpisałem się pod nim. Uważam, że proponowane zmiany nie będą korzystne przede wszystkim dla pacjentów. Jakub Jesionowski dodaje, że ratownicy na pierwszym miejscu stają w obronie pacjentów, dopiero w dalszej kolejności myślą o swoich miejscach pracy. A w jego opinii tej nie zabraknie. – Pracy dla ratowników może być nawet więcej, bo w myśl nowelizacji w karetkach ma być większa obsada, mamy jeździć w trzyosobowych składach.
KARETKI BEZ LEKARZY
W opinii ratowników medycznych niepokojące jest jednak to, że z karetek mają zniknąć lekarze. Ich zdaniem będzie to zła decyzja. – Uprawnienia ratownika medycznego nie pozwalają na wykonanie szeregu czynności, co może być ze szkodą dla pacjenta. Począwszy od najsmutniejszej, jaką jest stwierdzenie zgonu, przez intubację pacjenta w każdej sytuacji, po podawanie szeregu leków, których nie możemy zaordynować jako ratownicy medyczni – wyjaśnia Jakub Jesionowski.
LEKARZ WOJEWÓDZKI USPOKAJA
Zdaniem lekarza wojewódzkiego system państwowego ratownictwa medycznego musi zostać zmieniony. Jerzy Karpiński, dyrektor Wydziału Zdrowia w Urzędzie Wojewódzkim w Gdańsku uważa, że zmiany które proponuje rząd, będą korzystne. Nie stracą na nich także prywatne podmioty zajmujące się ratownictwem.
– Nadal będą mogły zajmować się przewozami i działalnością medyczną. Z pewnością w okresie letnim zawierane będą z takimi firmami dodatkowe umowy na dyżury w miejscowościach wakacyjnych.
Doktor Jerzy Karpiński dodaje, że zmiany są konieczne, by system uporządkować i doprowadzić do możliwości sprawniejszego zarządzania jednostkami ratowniczymi. – To jest trochę tak jak z policją, czy strażą pożarną. Musi być zarządzanie całością. Jest decyzja, że kierujemy jednostki w dane miejsce, musi być natychmiast wykonana. Z tym w przypadku prywatnych podmiotów jest problem. Zaczynają się pytania, po co, kto zapłaci itp. Dlatego w systemie powinny być podmioty publiczne, co spowoduje sprawniejsze działanie – uważa dr Karpiński.
POLEMIKA FALCK MEDYCYNA
Tymczasem firma Falck Medycyna w przesłanym do Radia Gdańsk oświadczeniu informuje, że proponowane zmiany w Ustawie o Państwowym Ratownictwie Medycznym w żaden sposób nie przybliżają medycznej formacji ratowniczej do rozwiązań stosowanych w Policji, czy Straży Pożarnej. Burzą one fundamenty istniejących i sprawdzonych rozwiązań oraz tworzą nowe problemy – pisze do Radia Gdańsk rzecznik spółki Wojciech Jóźwiak.
– W naszej kilkunastoletniej działalności ratowniczej w Polsce nigdy nie zdarzyło się, byśmy kwestionowali decyzje władz dotyczące alokacji, współdziałania w ćwiczeniach, czy innych. Sprawność systemu na pewno nie zależy od struktury własności tworzących go podmiotów leczniczych.
W opinii firmy to, co dzieje się w systemie ratownictwa medycznego w Polsce jest pod pełną kontrolą państwa. Każdy element działalności jest oparty o procedury i podlega kontroli. – Nie istnieją żadne dowody czy badania, które wskazywałyby, że podmioty niepubliczne wykonują świadczenia ratownictwa medycznego gorzej, niż jednostki publiczne. Natomiast istnieje wiele przykładów na poparcie tezy, że konkurencja korzystnie wpływa na jakość usług, wzrost standardów i rozwój efektywności systemu. Obserwujemy od ponad 23 lat naszej działalności medycznej w Polsce – napisał Wojciech Jóźwiak.
NOWE PRZEPISY
Nowelizacja ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym zakłada tzw. upaństwowienie systemu ratownictwa medycznego. Zaproponowano m.in., aby umowy na świadczenia zdrowotne w zakresie ratownictwa wykonywały wyłącznie publiczne placówki i spółki z większościowym udziałem Skarbu Państwa, jednostek samorządu terytorialnego lub publicznych uczelni medycznych.
Oznaczać to może, że kilkanaście firm prywatnych działających w Polsce może zostać wykluczonych z branży. Na Pomorzu działa kilka dużych spółek, dysponujących ambulansami i szereg mniejszych firm. Świadczą usługi z zakresu ratownictwa medycznego i transportu chorych.
ZAGROŻONE MIEJSCA PRACY
W przypadku firmy Falck Medycyna na Pomorzu pracę może stracić 500 osób a w całej Polsce nawet 3,5 tysiąca. Falck dysponuje obecnie ok. 200 ambulansami w 66 lokalizacjach w kraju – informuje rzecznik spółki Wojciech Jóźwiak.
W woj. pomorskim firma pełni rolę pogotowia ratunkowego m.in w powiecie tczewskim. W ramach państwowego systemu ratownictwa działa na terenie Pomorza siedem zespołów medycznych.
Joanna Matuszewska
Napisz do autorki: j.matuszewska@radiogdansk.pl