Przez wysokie rachunki i nachalną reklamę Club Cocomo naruszył dobre imię Sopotu – stwierdził prezydent miasta. Jacek Karnowski zeznawał w procesie przeciwko agencji prowadzącej lokal. Toczy się on przed Sądem Okręgowym w Gdańsku. Miasto pozwało właścicieli lokalu, domaga się przeprosin i 25 tysięcy złotych na cel społeczny. Przez działalność klubu wizerunek miasta ucierpiał zwłaszcza zagranicą – twierdzi Jacek Karnowski.
– Pokazały się artykuły w gazetach norweskich, że w Sopocie wręcz okradają. Dlatego zaniepokoiło to nie tylko nas, ale i przedsiębiorców z Sopotu.
„TO NIE BYŁO BEZPRAWIE”
Właściciel klubu nie prowadził działalności gospodarczej niezgodnie z prawem – zapewnia aplikant adwokacki Grzegorz Małek.
– Działania godzące w dobra osobiste muszą być bezprawne. A taka reklama, nawet gdyby uznana za nachalną – bezprawna i zakazana nie jest. Wydaje się, że już te podstawy są zupełnie bezpodstawne.
Pozwana agencji Event, która prowadziła nocny club Cocomo, w tym samym procesie domaga się oddalenia pozwu i przeprosin od Sopotu.