Zatrzymanie i doprowadzenie do prokuratury policjantów ze Słupska bezzasadne. Sąd Rejonowy w Miastku uchylił wszystkie środki zapobiegawcze wobec dwóch funkcjonariuszy podejrzanych o pobicie mężczyzny. Śledztwo w sprawie trwa, prokuratura broni decyzji o zatrzymaniu policjantów.
Sąd Rejonowy w Miastku nie zostawił na postanowieniu prokuratury suchej nitki. Sędzia Bogdan Kostyk podkreślił, że funkcjonariuszy nie wezwano do stawienia się na przesłuchanie, ale od razu prokuratora zarządziła ich zatrzymanie i doprowadzenie. Zdaniem sądu było to całkowicie bezzasadne na tym etapie sprawy.
PROKURATURA BRONI DECYZJI
Prokurator Oskar Krzyżanowski uważa, że postąpił słusznie, bo obaj funkcjonariusze mogli uzgadniać zeznania i próbować wpływać na tok śledztwa. Zatrzymanie obu policjantów zarządzono jednak niemal trzy miesiące po rozpoczęciu śledztwa w sprawie pobicia. Co więcej, policji udało się zatrzymać i doprowadzić na przesłuchanie tylko jednego z podejrzanych funkcjonariuszy, drugiego nie było w domu. Sam stawił się w prokuraturze następnego dnia.
Sąd uchylił nałożony na policjantów zakaz opuszczania kraju, poręczenie majątkowe i zawieszenie w wykonywaniu obowiązków służbowych. Policjanci jednak do służby nie wrócą, bo są zawieszeni w czynnościach przez komendanta policji w Słupsku. Policjanci Adrian S. i Michał Ł. mają łącznie osiem zarzutów postawionych przez śledczych. Prokuratura zarzuca im pobicie, przekroczenie uprawnień i zmuszanie osób do określonego zachowania.
MIELI POBIĆ MĘŻCZYZNĘ
Chodzi o zdarzenie z września ubiegłego roku w centrum Słupska. Dwaj funkcjonariusze po służbie i w cywilu byli w barze, tam doszło do scysji, która potem przeniosła się na ulicę. Poszkodowany mężczyzna twierdzi, że został pobity przez obu funkcjonariuszy. Miał zakrwawioną twarz.
Patrol, który przyjechał na miejsce zdarzenia, mimo wskazań świadków, wypuścił obu funkcjonariuszy spisując ich dane osobowe jako świadków zdarzenia.
Przemysław Woś/mmt