Niewiarygodny zwrot akcji w sprawie potracenia pieszego przez pociąg w Majewie kolo Tczewa. Do wypadku doszło ok 18:20 na linii z Gdańska do Bydgoszczy. Policjanci po ponad dwóch godzinach poszukiwania ciała, blokady torów i pracy śledczych odnaleźli uczestnika wypadku… w domu.
LEDWO USKOCZYŁ
59-latek przyznał, że po 18:20 przechodził przez tory i ledwo uskoczył przed jadącym z prędkością 160 km/h pociągiem.
Wcześniej maszynista składu z Gdyni do Warszawy zeznał śledczym, że widział lecącego człowieka, który wtargnął na torowisko.
BYŁ PIJANY
Mieszkaniec Majewa był pijany. Badanie wskazało w jego organizmie 3 promile alkoholu. Za swój czyn odpowie przed sądem. Musi liczyć się tez z roszczeniami ze strony przewoźnika PKP IC. Pociąg do stolicy został uziemiony w miejscu domniemanego wypadku. Pasażerowie pojechali dalej podstawionym pociągiem.
Tory miedzy Smętowem a Pelplinem są już przejezdne.
Sebastian Kwiatkowski/mar