Przemoc psychiczna czy manipulacja i wciąganie dzieci w konflikt dorosłych? Trwa kontrola w domu przy ul. Batorego

Przemoc psychiczna, szantaż emocjonalny, niesprawiedliwe traktowanie – to zarzuty podopiecznych Domu Integracyjno-Rodzinnego przy ul. Batorego w Gdańsku wobec dyrektor i koordynator placówki. Czworo dzieci napisało listy do Rzecznika Praw Dziecka i Rzecznika Praw Obywatelskich, w których skarżą się na sytuację w domu. W placówce trwa kontrola prowadzona przez miejskich urzędników, ale pojawiają się głosy, że chodzi o konflikt dorosłych.
Podopieczni i pracownicy placówki mówią o szeregu nieprawidłowości, jakie mają mieć miejsce w Domu Integracyjno-Rodzinnym przy ul. Batorego w Gdańsku. W liście do Rzecznika Praw Dziecka i Rzecznika Praw Obywatelskich czworo z ośmiorga podopiecznych pisze, że są ofiarami przemocy psychicznej, są szantażowani emocjonalnie przez dyrektor i koordynator domu, niesprawiedliwie traktowani, a „wychowawcy, którzy chcieli dla nas jak najlepiej, którzy jej (tj. pani dyrektor, przyp. red) się postawili, zaczęła ich po prostu źle traktować, mobbingować”, czytamy w listach.

PODSŁUCHY, ZABIERANIE TELEFONÓW I KARY

Podopieczni przytaczają szereg przykładów z życia domu, które mają potwierdzić zarzuty. Piszą m.in. „o wydzieraniu się i wiecznych pretensjach” koordynator domu, podsłuchiwaniu, o bezpodstawnych karach, ograniczaniu jedzenia, zabieraniu telefonów komórkowych na noc. Jednocześnie z listu wynika, że dzieci chcą, by do domu powróciła była koordynator, która z końcem ubiegłego roku nie pełni już tej funkcji.

– W domu trwa kontrola – mówi wiceprezydent Gdańska Piotr Kowalczuk. – Te wszystkie informacje na tę chwilę nie znajdują potwierdzenia, ale chcemy zakończyć kontrolę, żeby wyświetlić wszystkie fakty związane z tym domem i jego funkcjonowaniem. W tym miejscu całkiem niedawno trwała długa kontrola ewentualnego mobbingu, którego miała dopuścić się pani dyrektor. Jednak niczego takiego nie potwierdzono. Zarzuty z tamtej sprawy i zarzuty w tych listach są podobne. Dlatego jestem spokojny, że w tym domu dzieciom nie dzieje się żadna krzywda. Osoby, które dziś są mocno zaangażowane w nagłaśnianie kolejnego konfliktu, brały również udział w tamtej kontroli. Tym bardziej to dziwne, dlatego bardzo rzetelnie sprawdzamy fakty – mówi wiceprezydent Gdańska Piotr Kowalczuk.

– Sugeruje pan, że list pisali dorośli? – pyta nasza dziennikarka.

– Ja niczego nie sugeruję. Ja po prostu to sprawdzam. Dorosłych proszę, by nie wciągali dzieci do własnych rozgrywek – dodaje wiceprezydent Kowalczuk.

BEZ REAKCJI

Jesienią 2016 roku do Wydziału Rozwoju Społecznego Urzędu Miejskiego w Gdańsku trafiła skarga na pełniącą obowiązki dyrektor DIR-u Magdalenę Grabarczyk-Bródkę. W piśmie mówiono o szeregu zarzutów względem metod pracy dyrektor i mobbingu. Powołano komisję, która przesłuchała pracowników. Postępowanie nie wykazało jednak, by w placówce stosowany był mobbing. Zauważono jednak, że pewne sytuacje interpersonalne spełniają kryteria konfliktu. Jednak w tej sprawie nic więcej nie zrobiono.

– Od października milczeliśmy, nic nie robiliśmy, myśleliśmy, że pani dyrektor się w końcu z nami dogada, przejrzy na oczy, że nie można mieć absolutnej władzy – mówi Sabina Skaza, wychowawczyni. – Ale tak się nie stało. A teraz dzieci się same w tę sprawę wmieszały, błagają o pomoc. Dzieci do nas każdego dnia dzwonią, płaczą, mówią, że to już nie jest ten sam dom.

– To nie jest tak, że mieszamy dzieci w nasz konflikt. Ten konflikt toczy się o dzieci – zaznacza Olga Pajewska, była wychowawczyni, której nie przedłużono umowy o pracę. – Wiele sytuacji było bagatelizowanych, np. prośby o zmianę wychowawcy dla podopiecznej, prośba o interwencję, gdy dziecko odmawiało jedzenia albo podrapało się do krwi. To też jest przemoc – to przemoc przez zaniechanie, zaniedbanie, bardzo trudna do udowodnienia. Gdy doszło do sytuacji, że dzieci płaczą, dziecko upośledzone ucieka z domu albo mówi, że coś sobie zrobi, to powiedzieliśmy: dość!

KONTROLE NIEBAWEM

Dyrektor DIR i koordynator domu przy Batorego nie wypowiadają się do mediów. Pełnoletni podopieczny, choć umówił się na rozmowę z naszą reporterką, nie przyszedł na spotkanie.

Wychowawcy zgłosili sprawę na policję informując o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przemocy psychicznej. Oprócz Urzędu Miejskiego, placówkę sprawdzać będzie też pełnomocnik Rzecznika Praw Obywatelskich w Gdańsku, bo jak powiedział w rozmowie z Radiem Gdańsk pracownik RPO w Warszawie „jest to sprawa nie do zaakceptowania”. Będzie też kontrola ze strony Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego.

Posłuchaj reportażu Eweliny Potockiej:

Ewelina Potocka/dr
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj