Sopot sfinansuje opiekę lekarską dzieci z Aleppo. Radni PiS mają wątpliwości: „Czy nie lepiej przekazać te pieniądze do Syrii?”

150 tysięcy złotych przekaże Sopot na leczenie dzieci poszkodowanych w wojnie w Syrii. Sopot, jako pierwszy samorząd w Polsce, zdecydował się na sprowadzenie dwójki dzieci do kraju i leczenie ich na miejscu. – – Mówimy o konkretnych dzieciach, które mają konkretne potrzeby. Wytypowaliśmy kilkoro dzieci. Teraz czekamy na to, by załatwiono niezbędne formalności, dzięki którym dzieci wraz z opiekunami będą mogły przyjechać do Sopotu na leczenie. Tam nie ma szpitali, nie ma możliwości leczenia. Stąd ten pomysł. To jest piękna akcja i dobrze, że Kościół się w nią włączył – mówi Jacek Karnowski, prezydent Sopotu.

Takie działanie to konsekwencje rezolucji, którą Rada Miasta Sopotu podjęła w grudniu 2016. Jej inicjatorką była radna Aleksandra Gosk. Na razie mowa o dwójce dzieci z Aleppo, choć docelowo może być ich więcej. Dzieci leczone będą w trójmiejskich szpitalach. Do Polski przyjadą na podstawie wizy turystycznej, a w Sopocie przebywać będą wraz z opiekunami.

– To dzieci, które straciły kończyny. Konieczny jest zakup protez i leczenie ortopedyczne. Mamy nadzieję, że to wszystko uda się zrobić w Sopocie – mówi Aleksandra Gosk.

WĄTPLIWOŚCI OPOZYCYJNYCH RADNYCH

Sopocka opozycja uważa jednak, że pieniądze lepiej przeznaczyć na pomoc dzieciom bezpośrednio w Syrii.

– Czy nie lepsze byłoby, gdybyśmy pieniądze te przekazali do Syrii, na wsparcie tam na miejscu, pomoc dzieciom w ich środowisku, gdy uda im się wydostać z tego koszmaru? – pytał radny PiS Piotr Meler. – Liczy się efektywność i realne wsparcie, którego możemy udzielić. Spójrzmy na akcję Caritas „Rodzina Rodzinie” – jest najbardziej adekwatna i efektywna.

Radny Piotr Meler uważa także, że takie działanie to robienie kampanii politycznej. – Mamy tu wątek polityczny. Pan prezydent chce zbić kapitał polityczny, a nie pomóc ludziom. Jak chce się pomóc, to bez fleszy.

Na wypowiedź radnego PiS ostro zareagował m.in. radny Grzegorz Wendykowski. – To żenująca dyskusja. Szczególnie w czasie Wielkiego Postu. Mówi się, że Sopot to bogate miasto, więc nie stać nas na 150 tys. złotych, żeby pomóc dzieciom dotkniętym wojną?

– W Aleppo nie ma szpitali, dlatego taką formę pomocy przyjęliśmy – podkreślał wiceprezydent Sopotu Marcin Skwierawski.

DOPIĘCIE SZCZEGÓŁÓW

Jak mówią urzędnicy, załatwienie formalności jest długotrwałe i skomplikowane, ale przypadku jednej dziewczynki czynności są już dość zaawansowane. – Czekamy na wyrobienie paszportu i dopięcie szczegółów – mówi Magdalena Jachim z sopockiego magistratu.

Gdzie dzieci będą przebywać? – Mamy przygotowanych kilka miejsc w zależności od tego, w jakim dzieci będą stanie i jakiej opieki będą wymagać – dodaje Magdalena Jachim.

Nie wiadomo jeszcze, kiedy i jak długo przebywać będą w Sopocie.

Koordynacją przedsięwzięcia zajmie się Spółdzielnia Socjalna „Kooperacja”. Spółdzielnię Socjalną „Kooperacja” założyło miasto Sopot, Caritas i Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta.

Ewelina Potocka/mro
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj