Z Gdańska do Warszawy wyruszył pierwszy badawczy rejs. To może być początek powrotu żeglugi śródlądowej na Wiśle. – Jesteśmy zainteresowani odbudową infrastruktury rzeki – mówią naukowcy z Katedry Rewitalizacji Dróg Wodnych Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy i władze województwa kujawsko-pomorskiego, organizatorzy tej pierwszej wyprawy.
– Żeglugę Wisłą można wydłużyć do 280 dni w roku – mówi Stanisław Wroński, pełnomocnik marszałka województwa kujawsko-pomorskiego ds. dróg wodnych.
Stąd też pojawił się pomysł promowania tego typu transportu. – Chcieliśmy, by ten rejs był elementem promocji naszej inicjatywy użeglownienia polskich dróg wodnych. Chcemy pokazać, że nawet przy niekorzystnych warunkach nawigacyjnych, możliwy jest ograniczony transport kontenerów w górę rzeki do centrum kraju.
– To dobry kierunek – mówią zgodnie wicemarszałek województwa pomorskiego Ryszard Świlski i Marcin Osowski, wiceprezes Portu Gdańskiego do spraw infrastruktury.
BARKA POKONA 450 KILOMETRÓW
Barka załadowana 20 kontenerami w ciągu dziewięciu dni pokona 450-kilometrowy odcinek Wisły przez m.in. Tczew, Bydgoszcz, Włocławek. Rejs ma promować żeglugę śródlądową jako transport ekologiczny i najbardziej ekonomiczny. Ma też wspierać ideę powstania w regionie platformy multimodalnej – dodaje Stanisław Wroński.
– Planujemy budowę centrum logistycznego w Solcu Kujawskim. Barką płyną też studenci Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy oraz pracownicy Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gdańsku.
– Naukowcy sprawdzą, jakie zagrożenia istnieją dla prowadzenia żeglugi śródlądowej na tym odcinku Wisły – dodaje Żaneta Marciniak z Uniwersytetu Jana Kazimierza w Bydgoszczy.
BARKI TO DOBRY BIZNES
– Barki na rzekach to dobry biznes, bliższy wymogom ekologii. To także przyszłość dla portu gdańskiego – tłumaczył Sławomir Kopyść, członek zarządu województwa kujawsko-pomorskiego. – Jednym z elementów projektu Emma jest stworzenie modelu barki dostosowanej do żeglugi na Wiśle. Wtedy te wszystkie towary z tirów rozjeżdżających drogi trafią na Wisłę. Dzisiaj na razie takiego transportu nie jesteśmy w stanie wprowadzić. Potrzebny jest stopień wodny w rejonie Nieszawy i Ciechocinka – tłumaczy.
– Przewóz kontenera ciężarówką na odcinku 100 km kosztuje tyle samo, co transport tego samego kontenera barką na odcinku 375 km i 300 km koleją. To jednocześnie okazja do środowisk związanych z wodą, transportem rzecznym i ekologią. Będziemy przez te wszystkie dni rozmawiać o barierach, które stają na przeszkodzie transportu wodnego – dodaje marszałek. Na barce są też kontenery socjalne. Część naukowców będzie na niej przez 9 dni aż do Warszawy.
Anna Rębas/mich