Szkoła w Gdańsku Kokoszkach działa nielegalnie. NSZZ Solidarność zabiera głos i wzywa władze miasta, by przejęły prowadzenie placówki. Od początku istnienia szkoły obowiązki te powierzono Fundacji Pozytywne Inicjatywy z Pucka, która wygrała konkurs. Skargę na tę decyzję złożyła Solidarność. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku orzekł, że wyboru zarządcy szkoły dokonano z naruszeniem prawa. Ostatnio pomorska kurator oświaty na tej postawie stwierdziła nieważność zezwolenia na założenie szkoły.
UKRYTA PRYWATYZACJA?
Przewodniczący Solidarności w Gdańsku Krzysztof Dośla przypomina, że trzy lata temu w tej sprawie wypowiadała się już Irena Lipowicz, ówczesny Rzecznik Praw Obywatelskich. – Stwierdziła, że zmiana podmiotów prowadzących szkoły z publicznych na prywatne, łączy się ze zmianą modelu systemu oświaty i może to być sprzeczne z Konstytucją. Miasto powinno działać zgodnie z prawem, a nie próbować legalizować swoje wewnętrzne decyzje – podkreśla Krzysztof Dośla.
„ZMIANY NIE BĘDĄ DUŻE”
Wojciech Książek, szef oświatowej Solidarności w regionie gdańskim dodaje, że przejęcie szkoły przez samorząd nie będzie wymagało wielu zmian. – Uczniowie i nauczyciele mogą w niej pozostać. Obecny dyrektor mógłby przystąpić do konkursu. Przede wszystkim zniknęłyby wątpliwości prawne. Nie do końca jasne są też przepływy finansowe dotyczące tej szkoły – uważa Wojciech Książek.
Fot. Radio Gdańsk/Joanna Stankiewicz
MIASTO: PRAWO NIE DZIAŁA WSTECZ
Władze Gdańska i szkoły zwróciły się do minister edukacji, by uchyliła decyzję pomorskiej kurator, która stwierdziła nieważność zezwolenia na założenie i prowadzenie szkoły przez prywatny podmiot. Wiceprezydent Piotr Kowalczuk mówi, że miasto nie zamierza przejmować szkoły.
– To NSZZ Solidarność chce namówić prezydenta do złamania prawa. Wyrok WSA dotyczy najmu lokalu. Ale prawo nie działa wstecz. Nie możemy teraz cofnąć się w czasie i rozwiązać legalnie zawartej umowy. Szkoła jest własnością miasta i nikt nie przekazywał nikomu żadnego majątku. Dostaje podobne środki na jednego ucznia, jak w innych szkołach. Ta kwota jest nawet nieco niższa, bo nie są ujęte wszystkie zajęcia. O pracę ubiegało się 600 osób i wszystkie pracują na umowę o pracę. Taki był ich wybór. Nie wszyscy myślą o przywilejach, jakie daje Karta Nauczyciela. Poza tym nikt nigdy nie badał tego, jak działa ta placówka. My założyliśmy sobie ten projekt na sześć lat. Chcemy zbadać czy prowadzenie szkoły przez prywatny podmiot, z atrakcyjniejszą ofertą, będzie miało lepszy efekt i pomoże uczniom, da im większe szanse. Jesteśmy dziś w połowie drogi. Chciałbym, żebyśmy dali tej szkole szanse i o efektach porozmawiali za trzy lata – mówi Piotr Kowalczuk.
Jeśli minister podtrzyma decyzję kurator, to władze szkoły nie wykluczają skierowania sprawy do sądu.