Prochy komandora Kraszewskiego trafią na cmentarz Marynarki Wojennej na gdyńskim Oksywiu. To jeden z dowódców skazanych w tak zwanym procesie komandorów. W 1952 roku skazano go na dożywocie, ale po czterech latach wypuszczono z więzienia i zrehabilitowano.
SKAZANI NA ŚMIERĆ LUB DOŻYWOCIE
Proces komandorów miał miejsce w 1952 roku. Na podstawie sfałszowanych dowodów siedmiu dowódców marynarki skazano za szpiegostwo na śmierć lub dożywocie. Komandor Kazimierz Kraszewski był jednym z tych, którym zasądzono dożywocie. Po czterech latach wypuszczono go na wolność i zrehabilitowano.
Mniej szczęścia mieli komandorzy Zbigniew Przybyszewski, Stanisław Mieszkowski i Jerzy Staniewicz, których stracono w 1952 roku i dopiero po śmierci zrehabilitowano. Ich szczątki – złożone na warszawskiej łączce – zidentyfikowano 3 lata temu. Dotychczas było wiadomo, że to oni spoczną na cmentarzu Marynarki Wojennej. Teraz okazuje się, że przeniesione zostaną tam także prochy komandora Kraszewskiego, które po jego śmierci złożono na Powązkach, potwierdził – nie ukrywając satysfakcji – jego syn Jerzy.
PIĘKNA IDEA
– Ojciec był bardzo silnie związany z morzem. Dlatego bardzo jesteśmy zadowoleni z tego, że na cmentarzu Marynarki Wojennej powstanie coś na kształt cmentarza Arlington w Waszyngtonie, gdzie pochowani są najważniejsi dowódcy wojsk amerykańskich. Coś takiego, tylko skoncentrowane na Marynarce Wojennej, ma powstać na Oksywiu. To piękna idea – mówi Jerzy Kraszewski.
Pogrzeb skazanych w tak zwanym procesie komandorów zaplanowany jest na 2 października. Cała rozmowa z synem komandora Kraszewskiego dziś w programie „Nasza Flota, choć nieduża” po 22:00.
Więcej w materiale naszego reportera:
Sylwester Pięta/mar