Prawie 2,3 tys. dzieci nie zostało zaszczepionych na Pomorzu w ubiegłym roku. W ciągu pierwszych trzech miesięcy tego roku takich przypadków było około 50. Unikanie szczepień to zagrożenie, że powrócą choroby, które udało się opanować.
– Niepokojący jest ogólny trend, który wywołują tzw. ruchy antyszczepionkowe, czyli namawianie coraz większej grupy rodziców do nieszczepienia dzieci. Jeśli ten trend będzie się utrzymywał, a odsetek osób nieszczepionych osiągnie dwa procent, może to doprowadzić do lokalnych wybuchów epidemii – uważa Tomasz Augustyniak Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny w Gdańsku.
MYLNE PRZEKONANIE O SZKODLIWOŚCI
Wielu rodziców unika szczepień ze względu na pokutujące mylne przekonanie o wywoływaniu autyzmu. – Doniesienia dotyczące szczepionki MMR przeciwko odrze, śwince i różyczce okazały się fałszywe, co udowodniono i zweryfikowano w oparciu o badania naukowe. Andrew Wakefield, lekarz propagujący teorię spiskową, że wywołuje ona autyzm został pozbawiony prawa wykonywania zawodu – wyjaśnia Tomasz Augustyniak.
Tomasz Augustyniak zachęca do szczepienia dzieci. Fot. Joanna Matuszewska
Dodaje, że pozytywny efekt szczepień można zaobserwować porównując liczbę osób chorujących na odrę w czasach, kiedy nie było szczepień i obecnie. – Na przykład w roku 1971, gdy nie było szczepionki przeciwko tej chorobie, w Polsce zachorowało prawie 200 tysięcy osób a zmarły 154. Szczepieniami przeciwko odrze objęto dzieci dopiero od 1975 roku. Z kolei w 2016 roku liczba chorych to tylko 133 osoby, nikt nie umarł – mówi Tomasz Augustyniak.
Szczepionka przeciwko odrze podawana jest w Polsce w ramach programu szczepień ochronnych. Ma formę skojarzonego preparatu przeciwko odrze, śwince i różyczce, tj. MMR oraz Priorix. Dzieci szczepi się dwa razy, w 13-14 miesiącu oraz w 10 roku życia. W 2016 roku szczepienie podstawowe przeciwko śwince, odrze, różyczce zostało przeprowadzone u prawie 96 procent dzieci. W przypadku szczepienia przypominającego było to 93 procent.
WIARA W TEORIE SPISKOWE
Mimo tych „twardych” danych, nadal są osoby, które wierzą w teorie o szkodliwości szczepień. To nic nowego, bo pojawiają się od ponad stu lat. Na temat historii ruchów antyszczepionkowych pisze na swoim blogu Marcin Napiórkowski, semiotyk kultury tropiący współczesne mity. Naukowiec prowadzący portal Mitologia Współczesna opisuje, skąd wziął się strach przed szczepieniami.
– Kolejne teorie dotyczące złowrogich skutków pojawiały się zawsze po wprowadzeniu nowej szczepionki. Pod koniec XIX wieku w Wielkiej Brytanii rozpowszechniano informacje, że szczepionki to „znamię bestii”, zapowiedzianej w Apokalipsie. Innym mitem była informacja, że szczepionka przeciwko ospie może zarazić dzieci zwierzęcymi chorobami, albo że powoduje choroby umysłowe – można przeczytać w artykule „Wstydliwa historia ruchów antyszczepionkowych”.
Zdaniem Marcina Napiórkowskiego istnieje prawidłowość w podatności społeczeństwa na teorie głoszone przez ruchy przeciwników szczepień. Za każdym razem, kiedy pojawiają się informacje na temat szkodliwości szczepień, rośnie liczba osób z nich rezygnujących. Po pewnym czasie następuje epidemia i dopiero po jej opanowaniu ponownie wzrasta liczba szczepionych dzieci.
Tak było w latach 70, kiedy wybuchła panika, związana ze skojarzoną szczepionką przeciwko błonicy, krztuścowi i tężcowi. Rozpowszechniano informację, że szczepionka może powodować uszkodzenie mózgu. Konsekwencją był spadek liczby szczepień do 33 procent dzieci.
– Rezultatem takich działań była epidemia krztuśca, której śmiertelne żniwo ostatecznie utwierdziło społeczeństwo w przekonaniu, że korzyści ze szczepień dalece przekraczają ewentualne niebezpieczeństwa – pisze naukowiec. Jego zdaniem teorie dotyczące szczepionki MMR są podobne. – Teraz śmiertelnym niebezpieczeństwem okazuje się MMR (odra, świnka, różyczka), a zamiast encefalopatii dostajemy autyzm – czytamy na stronie Mitologia Współczesna.
Zdjęcie ze zbiorów biblioteki medycznej w College of Physicians of Philadelphia
TYDZIEŃ SZCZEPIEŃ
Od dziś do niedzieli trwa Europejski Tydzień Szczepień. Jego celem jest podniesienie poziomu i świadomości na temat znaczenia szczepień ochronnych. W tym roku odbywa się pod hasłem – Szczepienia działają.
Dzięki masowym szczepieniom udało się wyeliminować w ostatnich latach szereg chorób zakaźnych. Nie występują w Polsce ospa prawdziwa czy błonica, a WZW B i krztusiec udało się znacznie ograniczyć. Na odrę najwięcej zachorowań w ub. roku było w zachodniej Europie i Rumunii.
W Polsce chorowały 113 osoby, w tym nikt z Pomorza. W tym roku w połowie kwietnia w Pomorskiem podjęto leczenie jednej osoby chorej na odrę. To 47- letni mężczyzna, który trafił do szpitala w Gdańsku. Szczepienia mają doprowadzić do tzw. stanu „uodpornienia zbiorowego” w społeczeństwie. Pozwala to chronić osoby, które ze względu na stan zdrowia nie mogą zostać zaszczepione. Służby sanitarne informują, że wzrost liczby dzieci nieszczepionych może doprowadzić do utraty tej odporności. Chorować mogą osoby mające przeciwwskazania do szczepień, np. leczące się z powodu białaczki a także dorośli, którzy nie zostali zaszczepieni w dzieciństwie.
– Możliwa jest taka sytuacja, że babcia urodzona w latach 60-70, teraz opiekująca się wnukiem zachoruje na odrę, bo nie została zaszczepiona. Może zarazić chorobą dziecko, które także nie jest zaszczepione – przestrzegają lekarze.
Joanna Matuszewska