Tak wielkich problemów Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa nie miała jeszcze nigdy. A wszystko przez źle działający system, za obsługę którego agencja może zapłacić nawet 152 miliony złotych brutto! To największy ubiegłoroczny przetarg informatyczny w kraju i – wiele na to wskazuje – największa informatyczna kompromitacja.
O tym, że Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa ma poważne kłopoty z systemem służącym do obsługi wniosków rolników, w piątek poinformowała Wirtualna Polska. W efekcie – zdaniem portalu – zagrożona jest wypłata pieniędzy dla rolników. Procedura wypłat podzielona jest na dwie części. 70-procentową zaliczkę wypłaca się jesienią i to agencja już zrobiła. Od grudnia wypłaca się pozostałą kwotę. Pieniądze powinny trafić na konta rolników do końca czerwca. Według WP termin ten jest zagrożony właśnie ze względu na niedziałające oprogramowanie.
REKORDOWE OPÓŹNIENIA
Z nieoficjalnych informacji, do których dotarł nasz reporter, wynika, że wypłata brakujących 30 proc. w województwie pomorskim odbędzie się w terminie. Co prawda wskaźnik realizacji „płatności końcowych” jest nieco niższy niż średnia krajowa, ale nie ma poważnego zagrożenia dla terminowej wypłaty tych świadczeń.
ARiMR ma jednak poważny kłopot z innymi płatnościami. Mowa o tzw. płatnościach rolno-środowiskowo-klimatycznych i ekologicznych. W poprzednich latach agencja rozpoczynała kontrolę dokumentacji już w październiku. W tym roku jeszcze się nie rozpoczęła. Podobno ma ruszyć w najbliższych dniach, ale nikt nie ma wątpliwości, że nawet jeśli rozpocznie się niedługo, to nie będzie miała pełnego zakresu.
PROBLEM FUNKCJONALNOŚCI
Problemy dotyczą też kolejnej tury najważniejszych dla wielu rolników dopłat bezpośrednich. Również w tym przypadku przez źle działający program, agencja notuje rekordowe opóźnienia. Mimo że rolnicy składają wnioski za 2017 rok od połowy marca, to żaden z nich nie został jeszcze wprowadzony do systemu, bo… nie ma w nim takiej funkcjonalności. W efekcie nie można wykonać kolejnych kroków: sprawdzić czy wnioski są kompletne, a w dalszej kolejności przeprowadzić typowania kontroli na miejscu, aby dowiedzieć się, czy finalnie danym rolnikom można przelać pieniądze.
Pomimo tych olbrzymich kłopotów, może się okazać, że agencja wypłaci dopłaty bezpośrednie za 2017 rok zgodnie z przyjętym w zeszłym roku harmonogramem – zaliczka jesienią, a reszta pieniędzy do końca czerwca.
– By uspokoić rolników, zaliczki zapewne będą i mogą być nawet w wyższej wysokości. Już tak było za rok 2015 i 2016. Kontrola wniosków odbywała się przy niesprawnym systemie. Pracownicy ARiMR brali na siebie odpowiedzialność, bo nie było pewności czy kwota jest poprawnie naliczona. Zawsze można jednak w sytuacji błędów zwrócić się do rolnika o to by ewentualną nadwyżkę zwrócił – mówi anonimowo naszemu reporterowi jeden z pracowników centrali ARiMR.
– To bardzo kłopotliwe dla rolników, gdy najpierw wypłaca się pieniądze, potem tę wypłatę kontroluje, a na koniec każe się np. część tej kwoty zwrócić. Przecież rolnicy tych pieniędzy nierzadko już nie mają, bo wydali je na działanie gospodarstwa – komentuje Zenon Bistram, prezes Pomorskiej Izby Rolniczej.
SYZYFOWA PRACA
Wypłata zaliczek nawet takim „odwróconym” sposobem może odbyć się tylko dzięki wytężonej pracy pracowników agencji, którzy część zadań wykonują ręcznie lub – w obliczu niedziałającego systemu – „dookoła” przy pomocy innych programów. Pracują po kilkanaście godzin dziennie, niektórzy, jak mówi nasz informator, wręcz „padają ze zmęczenia”. Taka sytuacja może trwać jeszcze długo, ponieważ z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że program, który miał działać poprawnie w listopadzie 2016 roku, może być w pełni funkcjonalny dopiero… w kwietniu 2018 roku.
– Agencyjni testerzy siedzą z firmą obsługującą system po 12-13 godzin dziennie już od prawie 2 miesięcy i ciągle są błędy – mówi nasz informator z centrali agencji.
Co ciekawe, przetarg na obsługę i rozwój systemu ARiMR – według zajmującego się branżą komputerowo-informatyczną serwisu benchmark.pl – był największym ubiegłorocznym przetargiem IT w 2016 roku.
Umowę na „utrzymanie i modyfikację” systemu służącego do obsługi wniosków ARiMR podpisała 1 lipca 2016 roku. Hewlett Packard Enterprise Polska Sp. z o.o. może otrzymać za to zadanie blisko 124 mln zł netto (152 mln brutto). W komunikacie, który opublikowano w lipcu 2016 r. na stronie agencji, czytamy, że „pierwszych 5 miesięcy stanowić będzie okres przejściowy, w czasie którego wykonawca ma osiągnąć gotowość do świadczenia odpłatnych usług”. Ten okres minął z końcem listopada 2016 roku.
ARiMR zaznaczyła też, że „kwota 123 907 481,86 zł netto jest kwotą maksymalnego wynagrodzenia wykonawcy, możliwego do zapłacenia w ramach umowy. Wynagrodzenie w zależności od kilku czynników (m.in. wcześniejszego wypowiedzenia umowy, liczby i wielkości zleconych modyfikacji) w ostatecznym rozrachunku może być niższe. Modyfikacje systemu będą wprowadzane stosownie do rzeczywistych potrzeb”.
ARiMR USPOKAJA
Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa opublikowała na swojej stronie internetowej komunikat, w którym pisze, że „dystansuje się od walki konkurencyjnej pomiędzy podmiotami świadczącymi usługi informatyczne oraz doniesień medialnych w tym zakresie”. Zapewniono też, że wszystkie tegoroczne dopłaty zostaną wypłacone w terminie – to jest do końca czerwca.
Tymczasem nasz informator zwraca uwagę, że praca w ARiMR jest już od dawna niczym droga przez mękę.
– Taki kierat funkcjonuje już od ponad roku. Mało kto o tym mówi, ale ludzie już ze zmęczenia „chodzą po ścianach”. Ciągle są jakieś akcje, trzeba odłożyć to, bo co innego jest teraz ważniejsze. Z czego to wynika? Braku koordynacji zadań, ułomności systemu, zbyt małej liczby pracowników, a także częstych rezygnacji lub zwolnień pracowników z długoletnim doświadczeniem. Wielu fachowców z centrali ARiMR zostało zwolnionych zupełnie niepotrzebnie i teraz są tego efekty, nie wspominając, że umowa z wykonawcą systemu jest fatalna. Kto za taki stan rzeczy poniesie odpowiedzialność? Póki co odpowiadają za to szeregowi pracownicy, którym jeszcze pracować się mimo wszystko chce. Tylko jak długo? – pyta nasz rozmówca.
Sylwester Pięta/pkat