Mieszkańcy gdyńskiego Pekinu wyszli protestować na ulicę. „Wciąż mamy nadzieję” [FOTO]

Wszystkim mieszkańcom wzgórza przy ul. Orlicz-Dreszera grozi eksmisja. Teren ma być na nowo zagospodarowany. Na osiedlu zdarzają się coraz częstsze podpalenia pustostanów i niebezpieczne rozbiórki przeprowadzane np. w sąsiedztwie zamieszkanych domostw. Zdesperowani mieszkańcy protestowali pod pomnikiem Gdynian Wysiedlonych.
– Dopóki walczymy istnieje nadzieja, jesteśmy przekonani, że to się kiedyś zakończy dla nas pozytywnie. Walczymy nie tylko z działaniami zarządcy, który jest powołany przez właścicieli, ale również chcemy podważyć prawo własności, w którym jest wiele niejasności. Księga wieczysta pozostawia wiele do życzenia. Są przesłanki do tego, że jest sfałszowana. Nie ma kto nam pomóc na razie, potrzeba historyka i znawcy tego tematu, ale ewidentnie są kartki powklejane taśmą klejącą, które absolutnie nie pasują do pozostałych, starych kartek. To trzeba wyjaśnić – mówi Marek Jadła, jeden z protestujących mieszkańców Pekinu.

Protestujący podkreślali, że boją się o swoje dzieci, ze względu na podpalenia pustostanów, rozbiórki i niezabezpieczone ruiny.

NIE MA MOŻLIWOŚCI COFNĄĆ TYCH PROCEDUR

Chociaż eksmisję przeprowadzają właściciele gruntów, Gdynia obiecała pomoc swoim mieszkańcom. Stronę miasta na proteście reprezentowała Aleksandra Dylejko, rzecznik prasowy Laboratorium Innowacji Społecznych w Gdyni. Zapewnia, że miasto przygotowało już program pomocy eksmitowanym mieszkańcom, ale procesu wysiedlania nie da się już cofnąć. Program rewitalizacji miasta Gdyni został przyjęty na sesji rady miasta pod koniec marca, w kwietniu został przyjęty program osłonowy dla mieszkańców Pekinu.

– Program gwarantuje dopłaty do wynajmu mieszkań na rynku wtórnym, jeśli zdecydują się na wyprowadzkę. Te procedury już trwają i nie ma możliwości, żeby je odwołać. Udział w programie osłonowym jest dobrowolny, każdy kto zdecyduje się, żeby do niego dołączyć może liczyć na dopłatę z kasy miasta. W jakim wymiarze będzie ta dopłata, zdecyduje o tym idywidualna sytuacja każdej rodziny – tłumaczy Aleksandra Dylejko.

TO POMOC NIE DO PRZYJĘCIA

Mieszkańcy do pomocy oferowanej przez miasto odnoszą się krytycznie. – Jest to pomoc nie do przyjęcia. Ludzie, którzy tam mieszkają od tylu lat, włożyli dużo pieniędzy i zdrowia w utrzymanie swoich domostw. Wiąże nas również sentyment. Wychowaliśmy się tam od dziecka. Poza tym pomoc powinni zapewnić właściciele, nie powinno to spoczywać na barkach miasta – podkreśla Marek Jadła. Domy w Pekinie pozbawione są sieci kanalizacyjnej i dróg, mieszkańcy mają żal, że pomimo pobieranych od nich pieniędzy, właściciele nigdy nie zdecydowali się na rewitalizację dzielnicy. 

Hanna Berenthal
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj