Byłej dyrektor Janinie D. sąd wymierzył karę 11 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Pracownik Adam K. usłyszał wyrok roku więzienia w zawieszeniu na cztery lata za wyłudzenie mieszkania od podopiecznej placówki PCK w Słupsku.
Zdaniem Sądu Rejonowego w Słupsku w latach 2008-2013 Janina D. opłacała swoje rachunki telefoniczne z pieniędzy PCK. Gotówka pochodziła głównie z datków i zbiórek społecznych na statutowe cele Polskiego Czerwonego Krzyża.
– Dodatkowo płaciła ze środków organizacji za paliwo do swojego samochodu – uzasadniała wyrok sędzia Joanna Hetnarowicz-Sikora. – Jasno z tych faktur wynika, że była dyrektor tankowała paliwo do swojego samochodu i rozliczała to z pieniędzy PCK. Były to kwoty daleko przekraczające ryczałt, który wynosił sto złotych miesięcznie – podkreśliła sędzia.
SĄD PRZYPISAŁ OSKARŻONEJ TYLKO DOKŁADNIE OPISANE RACHUNKI
Sąd przypisał Janinie D. tylko te czyny, w których dokładnie opisano rachunki z numerem rejestracyjnym samochodu. W akcie oskarżenia ta kwota wynosiła ponad 19 tysięcy złotych. Zdaniem sądu bezsporna jest kwota nieprawidłowości na 12 tysięcy złotych. Przy czym trzeba podkreślić, że sposób prowadzenia rachunkowości był w tej instytucji daleki od ideału.
WYKORZYSTYWANIE PRACOWNIKÓW
Sąd skazał też Janinę D. za przestępstwa na szkodę pracowników PCK. Zdaniem sądu była dyrektor unikała podpisywania stałych umów na pracę, po trzeciej umowie czasowej skłaniała pracowników do podpisywania kolejnej, antydatując dokument.
POPEŁNIŁA PONAD 20 PRZESTĘPSTW
W sumie sąd przypisał byłej dyrektor PCK w Słupsku popełnienie ponad dwudziestu przestępstw na szkodę podległej placówki. Janina D. musi też zwrócić PCK siedem tysięcy złotych. Adam K. również musi zapłacić grzywnę w wysokości 4 tysięcy złotych. Zdaniem sądu Adam K. wykorzystał zły stan zdrowia małżeństwa M. i skłonił ich do przepisania na siebie mieszkania wartości około 70 tysięcy złotych w zamian za zapewnienie pobytu w placówce PCK w Słupsku.
Adwokaci oskarżonych zapowiedzieli złożenie apelacji. Janiny D. i Adama K. nie było na publikacji wyroku.
Przemysław Woś/hb