Według organizatorów 5 tys., według policji dwa razy mniej osób wzięło udział w Marszu Równości, który w sobotę przeszedł ulicami Gdańska. Mimo że miejscami iskrzyło, nie doszło do poważniejszych incydentów z uczestnikami kontrmanifestacji.
Marsz ruszył z 40-minutowym poślizgiem. Na początku przemawiali organizatorzy, głos zabrał również prezydent Gdańska – Paweł Adamowicz oraz posłanki Agnieszka Pomaska (PO) i Ewa Lieder (Nowoczesna).
Manifestacja ruszyła sprzed pomnika marszałka Józefa Piłsudskiego. Niemal od startu uczestnikom Marszu Równości towarzyszyli kontrmanifestanci. Żeby nie doszło do incydentów, na miejscu porządku pilnowało około tysiąca policjantów, z powietrza sytuację kontrolował policyjny śmigłowiec.
Na trasie przemarszu doszło do kilku małych, niegroźnych incydentów – uczestnicy marszu i kontrmanifestanci starli się ze sobą w kilku miejscach m.in. – na ul. Szymanowskiego czy przy centrum handlowym Manhattan. Na to wszystko szybko reagowała policja.
Marsz zakończył się po godz. 18:00 na skrzyżowaniu Grunwaldzkiej z ulicami Miszewskiego i Do Studzienki. Ruch ulicami Gdańska odbywa się bez problemów.
an/mmt/mro