Sześćdziesiąt tysięcy złotych odszkodowania za przymusowe wcielenie do wojska w stanie wojennym przyznał Sąd Okręgowy w Słupsku. Wnioskodawcą był działacz podziemnej Solidarności Roman Zasada.
Przymusowo wcielono go w listopadzie 1982 roku do jednostki w Czerwonym Borze, mimo że mężczyzna miał uszkodzone nerki i krótszą o 4 centymetry lewą nogę.
ZMIANA KATEGORII
Komisja wojskowa zmieniła Romanowi Zasadzie kategorię zdrowia z D na A1. Przez trzy miesiące Roman Zasada maszerował po 20 km dziennie i kopał rowy, które kolejny pluton zasypywał. Za przymusowy pobyt w obozie wojskowym mężczyzna żądał 200 tysięcy odszkodowania. Sąd przyznał mu 60 tysięcy złotych.
– Roszczenie wnioskodawcy nie ulega wątpliwości. Obóz w Czerwonym Borze był niczym innym, tylko odizolowaniem osób, które działały na rzecz niepodległego i demokratycznego państwa polskiego. Nowelizacja ustawy pozwala na uznanie takich osób za represjonowane i wypłacenie im odszkodowania. Sąd musi jednak miarkować wysokość odszkodowania. W zasadzie relacje osób, które zeznają w tych sprawach, są bliźniacze. Ludzie byli przetrzymywani w odosobnieniu, zmuszani do bezsensownych prac. Sąd uznał, że odszkodowanie w wysokości 60 tysięcy złotych jest właściwie – uzasadniał wyrok sędzia Jacek Żółć.
„TRZEBA TO PRZYJĄĆ”
Roman Zasada po ogłoszeniu wyroku powiedział reporterowi Radia Gdańsk, że nie będzie składał apelacji. – Trzeba to przyjąć i już. Wysłali mnie do wojska, bo działałem w Solidarności w Stoczni w Ustce. Miałem kłopoty z nerkami, krótszą nogę po wypadku, jedenaście miesięcy się leczyłem, a i tak wysłali mnie do wojska. To nie było szkolenie wojskowe, tylko normalny obóz jak dla internowanych. Mieszkaliśmy w skandalicznych warunkach bytowych i sanitarnych, brak opieki lekarskiej i jedzenie, które powodowało kłopoty gastryczne – mówił po wyroku Roman Zasada.
W obozie w Czerwonym Borze Służba Bezpieczeństwa oraz WSW umieściły przymusowo w stanie wojennym 460 osób.
Przemysław Woś/mili