Miały być zdjęcia ptaków, a było spotkanie z największym współcześnie żyjącym gatunkiem ssaka kopytnego – łosiem. Słuchacz Radia Gdańsk uchwycił na zdjęciach klępę z łoszakiem. Miejscowi twierdzą, że w okolicach Starej Kiszewy nie widzieli łosi od lat.
Nadleśnictwo informuje, że takie spotkania nie powinny dziwić, bo populacja tych zwierząt się odnawia. Ministerstwo Środowiska twierdzi natomiast, że łosi jest za dużo i być może trzeba będzie do nich strzelać.
„ZAUWAŻYŁEM COŚ DUŻEGO”. A NIE WIDZIANO ICH TAM OD LAT!
– W sobotni poranek wybrałem się w okolice Starej Kiszewy. Celem było Jezioro Krąg będące siedliskiem ptaków, w tym kilkudziesięciu żurawi, które przebywają tam w okresie lęgowym. Jadąc bardzo wolno przez las, kątem oka zauważyłem w zaroślach „coś” dużego – mówi Marek Czaja.
Pan Marek zatrzymał samochód. Jak na doświadczonego fotografa przystało, zamiast stracić głowę, od razu sięgnął po aparat fotograficzny. I tak bezkrwawe ptasie łowy skończyły się „ustrzeleniem” grubego zwierza.
– Spostrzegłem dwa łosie. Klępę z łoszakiem. Mimo wczesnej pory – była piąta z minutami – słońce dopisało. Wykonałem kilka zdjęć. Rozmawiałem potem z miejscowymi. Łosi nie widzieli tam od kilku lat. Jedynie rybak znad jeziora widział jednego płynącego jakieś sześć lat temu – dodaje pan Marek i zastanawia się, czy łosie zatrzymają się w okolicach Starej Kiszewy na dłużej.
WAŻĄ KILKASET KILOGRAMÓW. „ŁOSI NIE NALEŻY PŁOSZYĆ”
Nadleśnictwo Kaliska, które obejmuje zasięgiem lasy Starej Kiszewy, poinformowało, że widok łosi, choć rzadki, nie powinien dziwić, bo populacja tych zwierząt się odnawia.
– Łosie szukają pokarmu na terenach podmokłych, przy zbiornikach wodnych i rzekach. Podejmują częste wędrówki i mogą wkraczać do zadrzewień w pobliżu wiosek i miast – mówi zastępca nadleśniczego Małgorzata Gass-Pięta.
Przyjmuje się, że łoś nie stanowi zagrożenia dla człowieka, jeśli ten go nie atakuje. Te duże, ważące czasem blisko pół tony zwierzęta (samce średnio ok. 400 kg, samice ok. 300) mogą jednak wkraczać na drogi, powodując wypadki komunikacyjne.
– Przy spotkaniu z łosiem należy zachować spokój i ostrożność, jak zawsze przy dzikim zwierzęciu. Nie należy ich płoszyć, gdyż podczas ucieczki mogą zrobić sobie krzywdę lub spowodować wypadek – radzi Małgorzata Gass-Pięta.
Fot. Marek Czaja
WICEMINISTER ŚRODOWISKA CHCE STRZELAĆ DO ŁOSI? „TO NIEUCHRONNE”
W leżącym na północnym skraju Borów Tucholskich Nadleśnictwie Kaliska – obejmującym m.in. powiaty chojnicki, starogardzki i kościerski oraz gminy Czersk, Karsin, Stara Kiszewa – w czasie całorocznych obserwacji zainwentaryzowano 15 łosi.
Liczeniem łosi zajmują się m.in. myśliwi. Nie wolno im jednak na nie polować. Od 2002 roku obowiązuje moratorium, na podstawie którego do łosi nie wolno strzelać. Ministerstwo Środowiska chce jednak znieść moratorium, tłumacząc, że łosie powodują coraz więcej szkód w lasach i wypadków drogowych, w których giną ludzie.
Poinformował o tym wiceminister Andrzej Konieczny w czasie czerwcowej konferencji prasowej w Białymstoku. Decyzje w sprawie przywrócenia odstrzałów jeszcze nie zapadły, ale…
– Wydaje się, że to jest w tej chwili nieuchronne, podjęcie zdecydowanych, odważnych decyzji. (…) W tej chwili mamy sytuację taką, że giną ludzie, niszczone jest mienie i uważam, że władze publiczne powinny podjąć działanie w tym kierunku – mówił wiceminister Konieczny cytowany przez Polską Agencję Prasową.
115 TYS. ZDERZEŃ SAMOCHODÓW ZE ZWIERZĘTAMI. 49 ŚMIERTELNYCH WYPADKÓW
Jak informuje Polska Agencja Prasowa, wiceminister powołał się na dane z ewidencji wypadków i kolizji Komendy Głównej Policji. W latach 2010-2015 doszło w Polsce do 115 tys. zderzeń samochodów ze zwierzętami oraz 1,1 tys. wypadków, z czego 49 ze skutkiem śmiertelnym.
puch