Miał być deficyt, jest nadwyżka. Podczas czwartkowej sesji starosta starogardzki uzyskał absolutorium budżetowe za poprzedni rok. Za przyjęciem sprawozdania było 19 z 23 radnych.
Od głosowania uchylił się klub radnych PiS, którego członkowie twierdzą, że są marginalizowani.
„ZASADNA POLITYKA”
– Nikt nie głosował przeciw absolutorium. Tym samym wszyscy radni uznali, że prowadzona przez nas polityka wydatkowa jest zasadna. To efekt tego, że staramy się zawsze na bieżąco reagować na zagrożenia. Jestem zdania, że pieniędzmi trzeba gospodarować rozsądnie. Nadwyżkę przesuniemy na kolejny rok – mówi Leszek Burczyk, starosta starogardzki.
Ubiegłoroczny budżet starogardzkiego starostwa opiewał na ponad 125 mln zł, z czego 40 proc. przeznaczono na edukację. W ponad 99 proc. udało się zrealizować budżet w zakresie przychodów, natomiast w zakresie wydatków – 97 proc. Tym samym zamiast szacowanego na milion złotych deficytu, było ponad 900 tys. nadwyżki. Jednocześnie udało się zmniejszyć zadłużenie powiatu do 15,7 mln zł. W efekcie kontrolerzy Regionalnej Izby Obrachunkowej pozytywnie zaopiniowali wykonanie budżetu.
„TU DZIAŁA KLIENTELIZM”
Podczas głosowania spośród 23 radnych 19 głosowało za. W całości wstrzymał się od głosu klub radnych PiS. Jak mówił podczas sesji Paweł Głuch, przewodniczący klubu, doszło do tego, ponieważ część opozycji jest marginalizowana. – Rola radnych sprowadza się wyłącznie do przegłosowywania budżetu. Radni są wykluczeni z podejmowania decyzji. Nie wiadomo, jak jest ustawiona, np. sprawa finansowania remontów dróg.
– Działa to na zasadzie klientelizmu. W radzie jest wiele osób zależnych od powiatu – nauczycieli szkół prowadzonych przez powiat czy pracowników administracji – dodaje Antoni Cywiński, radny PiS.
Tomasz Gdaniec/mili