Biżuteria z bursztynem, którą tworzy jest najdroższą biżuterią artystyczną na targach. Pytany dlaczego, odpowiada: „Ona jest najdroższa, bo jest najlepsza”. Mówi tak nie bez powodu. Jego zdaniem zaniżanie jakości i ceny wyrobów może zrujnować znaczenie marki polskiego bursztynu.
Marcin Tymiński ze Stowarzyszenia Twórców Form Złotniczych, laureat konkursu Amberif Design Award 2017 mówi, że jego jubilerskie dzieła trafiają do Stanów Zjednoczonych, Szwajcarii, Austrii. W Polsce, o dziwo, nie umiemy wypromować swojego narodowego skarbu.
Piotr Puchalski: Młode Polki nie chwalą się bursztynem na Instagramie czy Facebooku, dlaczego?
Marcin Tymiński: Do ludzi młodych trzeba mówić językiem ludzi młodych. Niewłaściwy jest klucz. Robię biżuterię od 20 lat i widzę różne poziomy produkcji i sposobów promocji. Obecny język, także język fotografii, jest nieprzyswajalny dla ludzi młodych. Chciałbym zainteresować innych tym, co nowoczesne. Trzeba wplatać bursztyn w nowoczesny design. Trzeba też użyć innego nośnika promocji, a nie ma lepszego nośnika jakiegokolwiek tematu, jak pasja człowieka. Pasja łączy i sprawia, że chcemy opowiadać i słuchać. Jeżeli będziemy wplatać bursztyn w pasję, to zyskamy nośnik, który dotrze do ludzi młodych. Bursztyn ma szansę stać się czymś awangardowym, modnym, fajnym. Bursztyn może być gadżetem. To kwestia ubrania go w odpowiednie wartości.
Czym różni się Pana bursztyn od tego, co istnieje w powszechnej świadomości, od leżących na straganach korali i broszek?
Łączę bursztyn z polimerami, ze złotem, z diamentami. Bursztyny stają się przez to wyjątkowe, są unikalne jako kamień i unikalne przez połączenia. Nie używam bursztynów polerowanych, ale bursztynów matowych. Dodatkowo, jako artysta dodaję tak zwany ostateczny sznyt, który sprawia, że kamień robi się ciekawy. Przez łączenie bursztynu z tworzywami sztucznymi, jestem w stanie uzyskać nowe formy. Uplastycznić go i sprawić, że staje się delikatny, miękki, przyjemny w dotyku. Jakby zupełnie inny niż ten, który znamy.
Opowiada Pan o tym jak o pasji, nie jak o rzemiośle…
Bo jestem człowiekiem wielu pasji, ale przede wszystkim poszukiwaczem stylu. Przez 20 lat swojej pracy, bo w tym roku obchodzę 20-lecie, cały czas poszukuję nowych możliwości, nowych technologii, nowego projektu. I wiem, że dopóki będę robił bursztyn, zawsze będę robił bursztyn nowy, inny, bo poszukuję właśnie inności. Wydaje mi się, że to jest główny cel, żeby nie robić tego, co się sprzedaje a to, co się nam naprawdę podoba. Nie ma lepszego jurora, niż sam artysta.
Czy mamy polskie marki biżuterii z bursztynu? Pytam, bo jakoś nie potrafię żadnej wymienić?
W Polsce nie ma marek jako takich, są po prostu pracownie. Na przykład 180 artystów, którzy pracują z bursztynem zrzeszonych jest w Stowarzyszeniu Twórców Form Złotniczych. Mogę wymienić przynajmniej kilka jednoosobowych, wiodących firm, które produkują biżuterię unikatową w skali świata. Najlepiej, gdyby ludzie zainteresowali się stowarzyszeniem, wtedy każdy znajdzie artystę, którego styl mu pasuje.
Naprawdę jesteśmy tacy wspaniali i unikatowi? Czy to nie przesada?
Jeżdżąc po imprezach międzynarodowych, jestem w stanie powiedzieć z czystym sumieniem: „My, Polacy, mamy najlepszych projektantów”. Jesteśmy na świecie rozpoznawalni i cenieni za najlepszą jakość wykonania biżuterii, za świeży design. Jesteśmy drugą po Niemcach nacją pokazującą biżuterię na prestiżowych Międzynarodowych Targach Inhorgenta w Monachium. Jest tam cała wielka hala biżuterii z Polski. Klienci z przyjemnością przychodzą, bo polska wystawa jest inna i zawsze zrobiona perfekcyjnie. Tak samo jest na gdańskich Targach Amberif, które najbardziej sobie cenię. Uważam, że to największe i najbardziej profesjonalne targi związane z bursztynem, na które przyjeżdża cały świat.
Dokąd najczęściej wędrują Pana wyroby?
Sprzedaję swoją biżuterię w Stanach Zjednoczonych, Szwajcarii, Australii. Jak się zastanowię, to w większej części świata. Jestem bardziej eksporterem biżuterii, niż lokalnym producentem. W Polsce można kupić te rzeczy w moim showroomie, poza nim są w kraju niedostępne.
Zwycięska praca AMBER DESIGN AWARD 2017 – fot. Katarzyna Jankowiak
Dlaczego nie chce Pan mieć galerii w centrum miasta?
Ceny za wynajęcie wystarczającej powierzchni są po prostu zaporowe. Ilość biżuterii, którą trzeba sprzedać, żeby zapłacić czynsz sprawia, że to robi się nieopłacalne. Prowadziłem kilka sklepów, w tej chwili nie prowadzę żadnego.
Mówimy o Trójmieście, czy o całej Polsce?
O całej Polsce. W Trójmieście sklepiki z bursztynem widać na każdym kroku. Problemem jest to, że producenci nie ścigają się, kto zrobi lepszą biżuterię tylko, kto zrobi tańszą. To jest bardzo złe, bo psujemy markę polskiej biżuterii, bo zaczynają się pojawiać rzeczy, które przypominają bursztyn. Myślenie sprzedawców bursztynu powinno się zmienić. Kiedy ktoś mnie pyta o moje wyroby, mówię: „Moja biżuteria jest najdroższa”. I to jest prawda. Zawsze dodaję: „Ona jest najdroższa, bo jest najlepsza”. Takim hasłem jestem w stanie dotrzeć do klienta, który tego oczekuje.
Czy w Polsce mamy takiego klienta?
Rynek w Polsce stracił tak zwaną średnią klasę kupującego. Jest kupujący, którego stać tylko na drobne rzeczy i kupujący, którego stać na dobra luksusowe. Dlatego zadajmy sobie pytanie czy ten, który kupuje rzeczy luksusowe, kupi bursztyn, czy rzecz z diamentem, która ma dodatkowo zagraniczną metkę. W Polsce niestety panuje kult metki. Cartier, Tiffany wydają się atrakcyjne. Rynek regulują metka i cena. Wiem o tym, bo mam dwie córki i podpytuję je, co jest cenione w ich grupach rówieśniczych. Czasem to kawałek taniego sznurowadła, który założyła jakaś gwiazda. Podobnie działa gala Oscarów, gdzie biżuteria się leje. Społeczeństwo nie ma wzorca, bo na polskich galach królują krzyżyk i medalik z komunii.
Co Pan sądzi o idei Światowego Dnia Bursztynu i Światowej Radzie Bursztynu, czy to jest nam potrzebne?
Na spotkaniu rady jestem pierwszy raz, ale mam nadzieję, że będę mógł być tu zawsze. Nie ma lepszego miejsca, żeby się spotkać z ludźmi, którzy są tym zainteresowani i rozwiązywać różnego rodzaju problemy. Przez internet tego nie załatwimy, potrzebna jest burza mózgów. Przyjechałem do Gdańska opowiedzieć, jaki mam pomysł na promocję bursztynu. Jeżeli ten projekt się uda, bursztyn będzie miał szansę stać się naszym „ambasadorem” na całym świecie.
AMBERIF DESGN AWARD 2017
Amberif Design Award to jeden z najważniejszych polskich konkursów designerskich. W tym roku kurator konkursu Barbara Schmidt z Akademii Wzornictwa i Designu w Monachium, zaproponowała jako motto „peryferia”. Zadała uczestnikom pytanie: „Jak możemy zinterpretować bursztyn w biżuterii, żeby mógł reprezentować nasze rozumienie peryferii i otwartości?” Konkurs miał charakter otwarty, udział brali w nim projektanci, artyści, twórcy i studenci szkół artystycznych. Ich poszukiwania oceniało międzynarodowe jury. Główną nagrodę Amberif Design Award otrzymał Marcin Tymiński. Srebrną nagrodę – Susanne Elstner z Niemiec, nagrodę bursztynową – Annelise Mercier z Francji.
Piotr Puchalski