W Trójmieście są vintage shopy. I to jakie! [SPRAWDZILIŚMY]

vintageforever

Sukienka z szafy babci – wyrzucić, a może zostawić? Oni udowadniają, że dobrze jest taką na siebie włożyć a nawet, że można sprzedać ją z zyskiem. Karinę, Dominika, Justynę i Kamilę łączy pasja do starej mody. Wszyscy prowadzą w Gdańsku vintage shopy, czyli sklepy z wyselekcjonowanymi ubraniami z minionych epok. Vintage For Ever, sklep Dominika i Kariny mieści się w gdańskiej dzielnicy Strzyży przy ul. Zamenhofa. – Wybraliśmy lokalizację blisko centrum, a jednocześnie w spokojnej okolicy – wyjaśniają. Lokal otworzyli we wrześniu ubiegłego roku. Na niecałych dwudziestu metrach kwadratowych zmieścili kilka podłużnych wieszaków z ubraniami, ścianę skarpetek (sprzedają także kolorowe skarpety polskiej marki Kabak), przymierzalnię i stolik z dwoma krzesłami z okresu końca PRL.

WEHIKUŁ CZASU DOMINIKA I KARINY

Te ostatnie to zresztą jedna z najmłodszych „rzeczy” w ich lokalu. Ubrania, które sprzedają mają bowiem po 30, 40, a nawet 50 lat. Na wieszakach wiszą kolorowe sukienki, spodnie cygaretki, dżinsowe katany, kraciaste marynarki, bufiaste żakiety. Pod nimi stoją półki z butami – dużo lakierków, mokasynów, sandałków na obcasie. – Towar kupujemy gdzie tylko się da. Chodzimy po lumpeksach, jeździmy na rynki, przywozimy z podróży np. Litwy. Tam nie ma świadomości wartości tych ubrań. Czasem dostajemy je też od ludzi, którzy nosili je dawniej i teraz chcą przekazać dobytek – mówią Karina z Dominikiem.


fot. Radio Gdańsk/Dominika Raszkiewicz

Młodzi ludzie zyskali popularność nawet wśród seniorów. Wśród klientek są 70-latki, dla których wizyta w Vintage For Ever to sentymentalna podróż. – W zeszłym roku przyjechała do nas pani ze Szczecina. Okazało się, że w PRL-u pracowała w zakładach Dana Szczecin. Akurat mieliśmy sukienkę z kolekcji modelowej tej fabryki. Choć kosztowała kilkaset złotych i była na tę panią trzy rozmiary za mała, kupiła ją. Powiedziała tylko: Przecież to moje zakłady, muszę ją mieć – opowiada Dominik.

Skąd z Kariną wiedzą, że ubranie ma w sobie historyczną wartość i może być warte kilkadziesiąt, a niekiedy i kilkaset złotych? – Interesujemy się tym. Szukamy informacji w książkach i na blogach tematycznych w internecie – wyjaśniają. Dlatego ich dom, a w szczególności szafa przypomina mini-muzeum.

– Praktycznie już nic poza bielizną nie kupujemy w sieciówkach, wszystko inne to vintage – uśmiechają się. – Kiedy szukamy rzeczy, część nie idzie do sprzedaży, tylko z nami zostaje. Mamy świadomość, że to egzemplarz muzealny – mówią z dumą. Dziś ubrani są w stylu lat 60., 70. i 80. Karina ma na sobie długą, ołówkową spódnicę i krótką koszulę z wiązaniem w stylu plażowym, Dominik wiskozową koszulkę polo.

EKLEKTYCZNA SZAFA JUSTYNY

Inny styl wybiera na co dzień Justyna, właścicielka vintage butiku Klamoty na ul. Lelewela w Dolnym Wrzeszczu. Mówi, że choć sprzedaje głównie ciuchy z lat 80. i 90., to w swoim stylu łączy je z rzeczami sieciówek. Jak wyjaśnia, chodzi o zabawę z modą i do tego samego zachęca swoich klientów. – Podróżując po Europie, nauczyłam się szukać oryginałów. W mojej szafie panuje eklektyzm. Znajdziesz tam i żakiet z jedwabiu ze złotymi guzikami i t-shirt z sieciówki. To wymaga nie lada odwagi.

W każdy poniedziałek zamyka sklep. To dzień dostawy w lumpeksach, zatem pora na poszukiwanie towaru. Justyna robi wtedy wycieczkę po mniejszych miejscowościach na Pomorzu. – Tam nie ma tylu osób zainteresowanych alternatywną modą – wyjaśnia. Ubrania do sklepu wybiera, kierując się tym, czego szukają młodzi ludzie i co podpowiadają jej klienci. Kupuje oversize’owe bluzy, t-shirty z nadrukami, dżins, bo wie, że te trendy wracają i dobrze się sprzedają. – Za granicą chodzę nawet po charity shopach, marketach. To co wiem, że jest wyjątkowe, zawsze ze mną wraca – opowiada.

Butik zaprojektowała tak, żeby był nie tylko sklepem z ubraniami, ale także miejscem spotkań i rozmów. Na środku stoi sofa, przed nią drewniana ława, na niej gazety do przeglądania. W rogach pokoju półki z koreańskimi maseczkami i przypinkami, które Justyna również sprzedaje. – Zależy mi, żeby podczas zakupów nawiązywać relacje z ludźmi, którzy tu przychodzą i dzielą się swoją dobrą energią – tłumaczy.

ROCK & ROLLOWA KAMILA

By rozkręcić własną działalność, moi rozmówcy zrezygnowali z dotychczasowych zajęć. Dla mody Justyna porzuciła karierę makijażystki, Dominik odszedł z firmy. W korporacji nie widziała siebie także Kamila, właścicielka Spirit of Rock&Roll Vintage Shop w centrum Wrzeszcza. Wcześniej studiowała pedagogikę, ale nie interesowała ją praca z dziećmi. Od trzech lat sama prowadzi sklep na ul. Lendziona, tuż obok PKP Wrzeszcz.

vintageshopy3
fot. Radio Gdańsk/Dominika Raszkiewicz

– Sprzedaję ciuchy w klimacie rockowym, ale rock&roll to bardzo szerokie pojęcie. Przychodzą do mnie dziewczyny, które szukają odważnej sukienki na imprezę albo chcą dodatek z pazurem – opowiada. W jej sklepie ceny zaczynają się od 10-15 zł za koszulkę do 300 zł za buty.

LEPSZE OD GALERII HANDLOWYCH

Czy w dobie tanich ciuchów z sieciówek jest popyt na wyselekcjonowaną odzież, którą proponują właściciele vintage shopów? Zdecydowanie – we wszystkich, które odwiedziłam klientów nie brakuje. Popularność, jak przyznają to przede wszystkim zasługa poczty pantoflowej i drobnej pomocy internetu. Założyciele Vintage For Ever z powodzeniem sprzedają ubrania także na swojej stronie internetowej, Justyna z Klamotów codziennie publikuje stylizacje na Instagramie, a Kamila o dostawach informuje na Facebooku. Sprawdzam – pod postami mnóstwo komentarzy, a często i rezerwacji.

Bo ciuchy w stylu vintage naprawdę wciągają. Efekt? Po trzech wizytach w sklepach moich rozmówców wróciłam do domu z koszulką, spódnicą i skarpetkami. I na pewno na tym nie poprzestanę. 

Dominika Raszkiewicz
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj