W Elblągu upamiętniono ofiary największej w tym mieście zbrodni stalinowskiej. Dokładnie 68 lat temu po pożarze hali zakładów mechanicznych aresztowano pod zarzutem sabotażu 200 osób, na kary śmierci skazano 5 osób. Grażyna Wosińska, która opisała tę historię, wyjaśnia, że tak działał system komunistyczny, mimo że prawdopodobną przyczyną pożaru nie było podpalenie. – Komuniści musieli znaleźć winnych. Braki dostaw pieczywa czy jedzenia na stołówce – to wina imperialistów i służących im w kraju zdrajców. Na celowniku byli żołnierze AK, NSZ czy repatrianci z Francji – wyjaśnia Wosińska.
TRAGICZNA „SPRAWA ELBLĄSKA”
68 lat temu, w nocy z 16 na 17 lipca, wybuchł pożar w Zakładach Mechanicznych w Elblągu, który zapoczątkował wydarzenia nazywane „sprawą elbląską”. Po pożarze, pod zarzutem sabotażu, Urząd Bezpieczeństwa aresztował ponad 200 osób. Skazano trzydzieści jeden osób, w tym pięć na karę śmierci. Dwie osoby nie wyszły żywe z więzienia, a w różny sposób prześladowano około tysiąca osób.
UPAMIĘTNIENIE
To właśnie zwarcie instalacji suwnicy spowodowało pożar. W rocznicę pod obeliskiem upamiętniającym ofiary represji złożyli kwiaty przedstawiciele władz wojewódzkich i miejskich oraz parlamentarzyści. Obelisk niebawem w związku z przebudową drogi zostanie przeniesiony bliżej kościoła Bożego Ciała.
Marek Nowosad/mili