Openerowicze zbulwersowani. Skąd firmy wiedzą, kto stara się o dziecko, a kto jest gejem? Specjaliści wyjaśniają „smartfonowy skandal”

opener 715

„Wyjaśniamy smartfonowy skandal” z Open’era – informuje serwis niebezpiecznik.pl, odnosząc się do sprawy pozyskiwania danych o uczestnikach festiwalu za pomocą darmowej aplikacji. Skąd dysponująca danymi firma Selectivv wie, ile bawiących na Open’erze kobiet stara się o dziecko lub kto jest gejem?

Firma Selectivv opublikowała na swojej stronie internetowej infografikę informującą m.in. o tym… ile bawiących się na Open’erze kobiet stara się o dziecko, czy też ilu uczestników festiwalu to osoby należące do mniejszości seksualnych – wiadomo też, z jakich miast pochodzą, z usług jakich operatorów korzystają i w jakich sklepach robią zakupy lub czy brali kredyt. Publikacja zaniepokoiła uczestników Open’era, którzy – jak informują redaktorzy „Niebezpiecznika” – przysyłali linki do strony z infografiką.
 
15 MLN POLAKÓW W BAZIE DANYCH

Selectivv chwali się wykorzystaniem tzw. geotrappingu, który polega na oznaczaniu użytkowników urządzeń mobilnych przebywających w danym czasie w określonym miejscu. Informacje zostały następnie porównane w bazie danych firmy, która obejmuje 15 mln osób, czyli niemalże wszystkich użytkowników smartfonów i tabletów w Polsce.

SKĄD FIRMA WIE, ŻE STARASZ SIĘ O DZIECKO?

Jak podaje firma: „Baza powstała w oparciu o gromadzone od dwóch lat dane z 200 tys. bezpłatnych aplikacji mobilnych oraz 14 milionów mobilnych stron www, zawierających reklamy. Profile konstruowane są na podstawie aktywności w aplikacjach i na stronach www”.

Przykładowo profil „kobiety starające się o dziecko” zawiera użytkowniczki aplikacji takich jak PeriodTracker, WomanLog, GetBaby. Profil „mniejszości seksualne” zawiera użytkowników aplikacji randkowych skierowanych do osób LGBT. „Osoby zainteresowane zakupem nieruchomości” to użytkownicy, którzy w ciągu ostatnich sześciu miesięcy odwiedziły targi mieszkaniowe”.

Screen strony serwisu selectivv.com, gdzie dostępna jest pełna wersja infografiki

ZA DARMOWE APLIKACJE PŁACISZ DANYMI

Eksperci z niebezpiecznik.pl wyjaśniają, że darmowe aplikacje mobilne są narzędziami, dzięki którym tworzony jest cenny „towar” w postaci informacji na temat preferencji ich użytkowników. Jest to możliwe dlatego, że smartfony posiadają unikatowe identyfikatory reklamowe, które mogą być odczytywane przez aplikacje. Dane przesyłane są na serwery firm reklamowych zbierających profile użytkowników.

UWAŻAJ, CO WPISUJESZ W FORMULARZACH

Założenie np. profilu w serwisie/aplikacji randkowej może skutkować tym, że dane, takie jak: nazwa profilu (w tym nasze imię i nazwisko), preferencje, wiek, czy wymiary itd. mogą być powiązane z danym urządzeniem np. telefonem. Można także ustalić, w obrębie jakiego obszaru porusza się dany użytkownik – a zatem z jakiego miasta pochodzi, gdzie pracuje i z jakich sklepów korzysta. Specjaliści tłumaczą, że podobnych danych mogą dostarczać także przeglądarki internetowe.

„FIRMOM NIE ZALEŻY NA POZNANIU WASZYCH NAZWISK”

Dane przetwarzane masowo i algorytmicznie, by móc wskazać grupy, do których ma dotrzeć reklama produktów, a więc np. osoby młode, mieszkające w dużych miastach, posiadające samochód, dzieci itd. „Aby być fair, trzeba powiedzieć, że nie każdej firmie reklamowej zależy na poznaniu Waszych nazwisk…” – tłumacza specjaliści z niebezpiecznik.pl.

puch

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj