Trzynaście tysięcy mieszkań – tyle nowych lokali powstało w województwie pomorskim w 2016 roku. Gdańsk zdeklasował inne miasta. Zaskoczeniem są powiaty kartuski i wejherowski.
Pomorski Urząd Statystyczny wydał raport dotyczący budownictwa mieszkań na Pomorzu za rok 2016. Wynika z niego, że w ubiegłym roku oddano do użytku 13 tys. mieszkań, z czego prawie połowę w Gdańsku, gdzie powstało 5080 lokali. Gdynia w 2016 roku wybudowała 1200 mieszkań. Na trzecim miejscu uplasował się powiat kartuski – 988 mieszkań i wejherowski – 971 mieszkań.
GDAŃSK ZDEKLASOWAŁ INNE MIEJSCOWOŚCI
Porównując liczby mieszkań oddanych do użytku w Gdańsku i Gdyni, trzeba pamiętać, że pierwsze z wymienionych miast jest większe. W Gdańsku jest więcej miejsc pracy, powstają kolejne firmy, a duże przedsiębiorstwa przenoszą do grodu nad Motławą swoje biura. O atrakcyjności Gdańska decyduje także jego turystyczny charakter, jest tu więcej kin, teatrów, sal koncertowych, szkół czy uczelni wyższych.
– Gdynia jest miastem typowo letnim, z kolei do Gdańska turyści przyjeżdżają przez cały rok. Z tego względu duża część mieszkań kupowana jest pod kątem inwestycyjnym, na wynajem. Również ceny są decydujące. Wydaje mi się, że na obrzeżach Gdańska są wciąż niższe niż w Gdyni – mówi Katarzyna Burghard z Gdańskiej Galerii Nieruchomości.
TYLKO CZY AŻ 1200 MIESZKAŃ W GDYNI?
Gdańsk ma duży dostęp do gruntów budowlanych. Gdynia niemal w całości jest miastem prywatnym. Rafał Orfin z biura nieruchomości w Gdyni uważa, że jeśli porównać tereny pod zabudowę w obu miastach, to powinno się mówić o „aż” 1200 mieszkaniach w Gdyni.
– Naszym największym problemem jest to, że nie mamy działek pod zabudowę wielorodzinną. Większość terenów w Gdyni jest w rękach prywatnych, co często prowadzi do długich spraw sądowych z miastem. To nie oznacza, że w Gdyni się nie buduje, wręcz przeciwnie. Popyt jest zdecydowanie wyższy niż podaż – uważa Rafał Orfin.
Za Gdynią mają przemawiać: spokój, zdecydowanie mniejsze korki, dostęp do morza i skomunikowanie zarówno z Gdańskiem, jak i Rumią, Redą czy Wejherowem. Coraz bardziej atrakcyjne stają się także tereny do niedawna marginalizowane, jak np. Wiczlino, Chwarzno czy Pogórze. Dzieje się tak ze względu na poprawę warunków komunikacyjnych oraz ceny.
„GDYNIA JEST TAŃSZA”
– Ceny w Gdyni są znacznie atrakcyjniejsze – uważa Rafał Orfin. – W Gdańsku, patrząc na starówkę i okolice Muzeum II Wojny Światowej, mówimy o cenach w granicach 12-25 tys. za metr kwadratowy. W Gdyni w centrum możemy dostać mieszkanie za około 10-11 tys. za metr. To samo tyczy się obrzeży. Jeśli spojrzymy na Gdańsk Siedlce, porównując do Gdyni Wiczlino, to właśnie w dzielnicy Gdyni jest znacznie taniej. W dzielnicach Siedlce i Ujeścisko ceny są w granicach 7,5-8 tys. za metr kwadratowy. W Gdyni Wiczlinie ceny są w granicach 5,5-6 tys. i wydaje mi się, że nawet łatwiej dojechać tam z centrum – dodaje Orfin.
TA SAMA KWOTA ZA WIĘKSZE MIESZKANIE
W powiecie kartuskim i wejherowskim wybudowano prawie po tysiąc mieszkań. Wejherowo traktowane bywa jako zaplecze Trójmiasta, „sypialnia”, a jednak pod względem budownictwa szybko konkuruje z Gdynią, co nie dziwi specjalistów.
– Małe Trójmiasto Kaszubskie zaczyna być całkiem duże. Ceny są bardzo konkurencyjne, a za tę samą kwotę w okolicach Kartuz czy Wejherowa jesteśmy w stanie kupić minimum o 30 metrów kwadratowych większe mieszkanie niż w Gdyni. Ogromny wpływ na osiedlanie się na tych terenach ma też rozwój komunikacji, jak np. kolej metropolitalna – mówiła ekspert rynku z Gdańska Katarzyna Burghard.
WRACAMY NA WIEŚ, ALE JUŻ NIE TAKĄ SAMĄ
Wszystko wskazuje na to, że już nie tylko cena decyduje o tym, gdzie kupimy mieszkanie. Jeszcze kilka lat temu czynnikiem decydującym o tym, że woleliśmy miasto niż wieś był brak komunikacji i dostępu do szkół czy sklepów.
– Już dziesięć lat temu uciekaliśmy poza miasto, a po kilku latach wracaliśmy. Głownie przez problemy komunikacyjne. Na przestrzeni ostatnich 2-3 lat to się bardzo zmieniało ze względu na poprawę komunikacji. Zwłaszcza, kiedy za tę samą kwotę jesteśmy w stanie kupić o wiele większe mieszkanie. Rachunek jest prosty albo 50-metrowe mieszkanie w centrum, albo 100-metrowe na obrzeżach – dodaje Katarzyna Burghard.
Specjaliści zgodnie podkreślają, że w najbliższych latach ta tendencja się nie zmieni. Osoby, które jeszcze do niedawna bały się tych miejsc sądząc, że nie ma tam szkół czy dojazdów, dziś dostrzegają, że wszystko jest na miejscu.
Jacek Klejment