Sąd Dyscyplinarny przy Sądzie Apelacyjnym w Gdańsku zdecydował, że skorumpowany sędzia z Kościerzyny – Janusz K. – zostanie wyrzucony z zawodu. Mężczyzna został prawomocnie skazany na 4 lata więzienia za przyjęcie stu tysięcy złotych łapówki i ryb w galarecie. W czwartek nie stawił się w sądzie, ale przysłał pełnomocnika. Jak stwierdził, w uzasadnieniu wyroku sądu dyscyplinarnego sędzia Włodzimierz Brazewicz, Janusz K. zasłużył na najsurowszą karę.
– Zrobił bardzo złą rzecz państwu polskiemu, ponieważ każdy z nas, występując na sali rozpraw, za plecami ma godło i na piersi nosi godło. Zaprzeczenie temu ślubowaniu, zasadzie uczciwości, wydawanie orzeczeń z chęci osiągnięcia korzyści majątkowej stawia chyba pod znakiem zapytania zaufanie, którym państwo polskie powinno być obdarzane – powiedział sędzia Brazewicz.
WNIOSEK O KASACJĘ
Zastępca rzecznika dyscyplinarnego chciał najsurowszej kary, czyli wydalenia z zawodu sędziego. Z kolei obrońca Janusza K. ujawniła, że mężczyzna wniósł do Sądu Najwyższego wniosek o kasację prawomocnego wyroku, bo nie zgadza się z nim.
Adwokat Beata Godecka-Pirek prosiła sąd o nieuwzględnienie wniosku rzecznika. – W moim przekonaniu nie można od razu przesądzać o winie dopóki ta droga, która pozostała, nie zostanie w pełni wyczerpana. Daję sądowi pod rozwagę taki wniosek: by sąd rozważył możliwość zawieszenia tego postępowania. Jeżeli sąd nie zgodzi się z wnioskiem obrony, to wnoszę o uniewinnienie. Jak powiedziałam, pan sędzia nie zgadza się z treścią wyroków obu sądów – mówiła adwokat.
SĘDZIA NIE STAWIŁ SIĘ W ARESZCIE ŚLEDCZYM
Janusz K. w piśmie do sądu tłumaczył, że nie stawił się, bo sprawuje opiekę na chorym członkiem rodziny. Przyznał też, że od jakiegoś czasu się leczy.
W poniedziałek sędzia Janusz K. miał stawić się w areszcie śledczym, ale wniósł o odroczenie wykonania kary i wstrzymanie wykonania wyroku.
Grzegorz Armatowski/mich