Kilkadziesiąt tysięcy odbiorców na Pomorzu nadal jest bez prądu po weekendowych nawałnicach. Najgorsza sytuacja jest w powiatach kartuskim i kościerskim.
W powiecie chojnickim prąd powinien już być w większych miejscowościach. – Natomiast mniejsze, takie jak Rytel, wciąż są bez energii – mówi sołtys Łukasz Ossowski. – Na terenie Rytla jest 12 uszkodzonych słupów wysokiego napięcia. Koszt takiego słupa, łącznie z postawieniem, to 400 tysięcy złotych. Dodatkowo zniszczeniu uległo 60 słupów średniego napięcia, a innych 100. Energetycy podkreślają, że jeśli uda się z tym poradzić w ciągu 3 tygodni, to można się cieszyć. Dlatego apelujemy – jeśli ktoś posiada agregat, prosimy o przyjazd do nas i pomoc – podkreśla. ’
Prądu nie ma też w powiatach tczewskim, starogardzkim i wejherowskim.
STAN KLĘSKI ŻYWIOŁOWEJ?
Burmistrz Chojnic Arseniusz Finster mówi, że konieczne jest ogłoszenie stanu klęski żywiołowej. W Chojnicach zaplanowano na poniedziałek posiedzenie sztabu kryzysowego z udziałem wicewojewody pomorskiego Mariusza Łuczyka i samorządowców.
– Same Chojnice wyszły bez szwanku, jednak w innych miejscach takich jak Czersk i Brusy zniszczenia są ogromne – mówi burmistrz. – To co się stało, jest kompletną tragedią i armagedonem. Moim zdaniem wprowadzenie stanu klęski żywiołowej jest konieczny. Potrzebna jest pomoc wojska. Mamy tutaj rzeki – takie jak Brda – i one nabierają wody. Nam po prostu grozi powódź. Musimy działać i udrożnić nie tylko drogi, ale też rzeki. Te rzeki łączą się z jeziorami: Charzykowskim, Karsińskim, Długim. Z nich również może iść niebezpieczeństwo – zwraca uwagę.
Obradujący w chojnickim Starostwie Powiatowym sztab kryzysowy rozważy także możliwość zwrócenia się o pomoc do wojska.
IAR/mili