Wypadek na autostradzie, słyszymy syreny i GŁUPIEJEMY. To jest zabójcze. A wystarczy pamiętać o jednej zasadzie [FILM]

Wypadek na autostradzie, są ofiary, a każda sekunda jest na wagę złota. Słyszymy syreny. I wtedy odzywa się nasz brak zdecydowania i niewiedza. W konsekwencji zabójcza dla uczestników zdarzenia. A wystarczy pamiętać jedną prostą zasadę.

W internecie pojawia się coraz więcej nagrań pokazujących, że nie potrafimy odpowiednio zareagować, gdy przed nami na autostradzie dochodzi do wypadku. Zjechać maksymalnie do krawędzi jezdni czy udrożnić pas techniczny? Nasz „dylemat” bardzo często odczuwają strażacy, którzy najczęściej jako pierwsi jadą na miejsce wypadku.

– Mamy zdecydowanie największy problem, jeśli chodzi o służby, bo nasze samochody są największe. Wozy strażackie ważą od kilkunastu do kilkudziesięciu ton, w dodatku mają ograniczenia prędkości do 90 km na godzinę. To tak jakbyśmy jechali czołgiem. Kierowca musi dużo wcześniej wiedzieć, kiedy zwolnić, a kiedy przyśpieszyć. Kierowcy często nam to utrudniają – wyjaśnia Paweł Gil, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Gdyni.

Ochotnicza Straż Pożarna z Dolnego Śląska prowadzi kampanię pod hasłem „Korytarz życia – włącz myślenie”. Polega ona na edukowaniu kierowców, w jaki sposób powinni reagować, kiedy widzą nadjeżdżający samochód na sygnale.

ZASADA JEST PROSTA, I MOŻE URATOWAĆ ŻYCIE

„To właśnie Ty możesz uratować komuś życie. Widząc jak droga się korkuje i słysząc sygnały służb ratunkowych, zjedź na bok swojego pasa. Dla Ciebie nie ma różnicy, czy stoisz na środku pasa, czy na jago boku, ale gdy tworzymy korytarz życia, pozwalasz np. karetce zmniejszyć jej czas przejazdu z kilku minut do kilkunastu sekund, gdzie szybciej pokonuje zakorkowaną drogę i jedzie ratować ludzkie życie!” – czytamy na stronie akcji.

Korytarz życia polega na tym, że kierowcy na prawym pasie zjeżdżają maksymalnie do prawej strony, a kierowcy z lewego pasa maksymalnie do lewej.

BRAK WYOBRAŹNI

– Wielokrotnie zdarza się nam zahaczyć o zderzak czy nawet przestawiać czyjś samochód. Kiedy jedziemy do zdarzenia przez ulicę, na której po obu stronach stoją źle zaparkowane samochody, strażacy muszą wysiadać i chować lusterka takim pojazdom. Zdarza się nawet, że strażacy muszą ręcznie przestawiać samochód, który tarasuje przejazd naszego wozu – dodaje Gil. Zaznacza, że w trudnych sytuacjach ludzie na drodze nie potrafią się zachować, a decyzje, które podejmują, są najczęściej złe.

– Ludziom brakuje świadomości tego, jak wygląda nasza praca. Zdarzyło mi się jechać do dachowania na ul. Słowackiego w Gdańsku. Ludzie stworzyli korek i to na przeciwległym pasie w taki sposób, że nasze wozy nie mogły dojechać do miejsca zdarzenia. Mało tego, że nikt nie wysiadł udzielić pomocy poszkodowanej, to każdy robił zdjęcia i nagrywał telefonem – to jest karygodne – mówi Paweł Gil.

LUDZIE NIE WIDZĄ CO SIĘ WOKÓŁ NICH DZIEJE

Inne problem polega na tym, że ludzie słuchają głośno muzyki i nie dość, że nie widzą, co się wkoło nich dzieje, to jeszcze nie słyszą – dodaje Gil. – Zdarza się, że musimy podjeżdżać do zderzaka i dawać sygnał trąbami pneumatycznymi. W takich sytuacjach zachowanie kierowców nie zawsze jest właściwie. Ludzie panikują i nie wiedzą jak się zachować.

Prawnie korytarz życia zastosowały już takie kraje jak: Austria, Niemcy, Czechy, Słowacja czy Szwajcaria. W tym państwach w przypadku niezastosowania się do takiej zasady podczas wypadku grożą bardzo wysokie mandaty.
Strażacy z OSP z Dolengo Śląska zamieszczają nagrania pokazujące, jak powinniśmy się zachowywać oraz to jak kategorycznie nie powinno się zjeżdżać. Poprzez stronę i profil na facebooku apelują o to, żeby „włączyć myślenie”, dowiedzieć się, na czym polega korytarz życia i zacząć do stosować. To może uratować komuś życie. Wszystkie informacje o akcji znajdziecie –> TUTAJ  

Jacek Klejment

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj