Prokuratura ws. klubu B90: „Nie dopełniono obowiązku formalnego”. Właściciel klubu: „Spełniamy wszystkie wymagania”

Zarzut organizacji imprez masowych bez wymaganego zezwolenia postawiła gdańska prokuratura właścicielom klubu B90. Chodzi o 8 wyprzedanych koncertów od października zeszłego roku do marca tego roku, które odbyły się w klubie na terenach stoczniowych. Organizując je klub nie miał zgody od prezydenta miasta, która jest wymagana przy organizacji imprez masowych, czyli powyżej 500 osób. Za brak pozwolenia właścicielom klubu może grozić od 6 miesięcy do 8 lat więzienia lub kara grzywny.

– Ustalono, że od października zeszłego roku do marca tego roku w klubie B90 zorganizowano 8 koncertów, które miały charakter imprez masowych, ponieważ na każdym z nich liczba publiczności przekraczała 500 osób. Natomiast organizator nie wystąpił do organu uprawnionego o zgodę na przeprowadzenie imprezy masowej – mówi Grażyna Wawryniuk z gdańskiej prokuratury. – Zgodnie z ustawą imprezami masowymi są imprezy o charakterze rozrywkowo-artystycznym, czyli koncerty. Jeżeli bilety kupi ponad 500 osób to jest to impreza masowa, która wymaga zgody prezydenta miasta.

Jak ustalił nasz reporter, chodzi o koncerty w większości polskich artystów, występujących w klubie B90. Pierwsza z imprez, które bada prokuratura, odbyła się w październiku. Policja, która monitoruje informacje o wydarzeniach na terenie miasta, ustaliła, że na koncert sprzedano wówczas ponad 1000 biletów w przedsprzedaży. Jak mówi rzecznik prokuratury policja poinformowała organizatora, że impreza potrzebuje zezwolenia prezydenta. – Gdyby wówczas dopełniono obowiązki wynikające z tej ustawy to prawdopodobnie nie mielibyśmy do czynienia z tym postępowaniem – mówi Grażyna Wawryniuk.

„NASZYM ZDANIEM NIE POTRZEBUJEMY TAKIEGO POZWOLENIA”

Według ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych pozwolenia nie muszą mieć takie miejsca jak opery, muzea, kina, domy kultury lub „inne podobne miejsca”. Zdaniem Arkadiusza Hronowskiego, właściciela klubu B90, lokal mieści się w ramach ustalonych przez ustawę. – Naszym zdaniem nie potrzebujemy takiego zezwolenia, ponieważ jesteśmy miejscem stacjonarnym, salą koncertową, która według ustawy nie podlega takim zezwoleniom. Mamy to zapisane w naszym pozwoleniu na działalność gospodarczą, a poza tym spełniamy wszelkie kryteria pod względem bezpieczeństwa – mówi Arkadiusz Hronowski.

W trakcie postępowania prokuratury klub B90 został poddany kontrolom służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo, takich jak policja i straż pożarna. Lokal przeszedł kontrole pomyślnie. – Osoby reprezentujące te służby nie wskazały żadnych uchybień, wręcz przeciwnie. Padały opinie, że każdy klub powinien być tak przystosowany jak nasz – mówi Arkadiusz Hronowski.

„OD POCZĄTKU STAWIAMY NA BEZPIECZEŃSTWO”

W piątek 25 sierpnia prokuratura przesłuchała Ewę Hronowską, współwłaścicielkę klubu i żonę Arkadiusza Hronowskiego. Jak mówi Hronowski, postawiono wtedy zarzut prowadzenia działalności niezgodnie z prawem w klubie do tego nieprzystosowanym. – To miejsce było od początku planowane jako sala koncertowa. Od początku stawiamy na bezpieczeństwo. W trakcie realizacji tego klubu duży nacisk kładła na to straż pożarna. Otrzymaliśmy wszystkie wymagane zgody, a w trakcie koncertów spełniamy wszelkie kryteria zabezpieczenia, włącznie z karetką, dlatego nie widzę powodów żeby oceniać to miejsce jako niebezpieczne. W ocenie naszej i naszego prawnika nie ma konieczności żeby występować o zgodę o organizację imprez masowych – dodaje Arkadiusz Hronowski.

W rozmowie z Radiem Gdańsk przedstawicielka prokuratury powiedziała, że nie dąży ona do zamknięcia klubu, zaprzeczając tym samym wcześniejszym doniesieniom niektórych mediów. Z punktu widzenia prokuratury chodzi o niedopełnienie obowiązku formalnego.

Klub B90 działa w Gdańsku od 2013 roku. Od tamtej pory wystąpiło w nim wielu znanych artystów z Polski i z zagranicy.

Rafał Mrowicki
Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj