Setki osób towarzyszyły profesorowi Jerzemu Młynarczykowi w ostatniej drodze. Urna z prochami profesora spoczęła w grobie na Cmentarzu Komunalnym w Sopocie. – Wspaniały prawnik, człowiek niezłomnych zasad – mówili o zmarłym żałobnicy.
Od 1958 uczył w Wyższej Szkole Ekonomicznej w Sopocie, a od 1970 był pracownikiem naukowym Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego. Na Igrzyskach Olimpijskich w Rzymie, reprezentował barwy narodowe w drużynie koszykarskiej. Człowiek wielu talentów i ról. Tą ostatnią było, przerwane dopiero śmiercią, 12 letnie rektorowanie Wyższej Szkole Administracji i Biznesu w Gdyni.
GAWĘDZIARZ I ERUDYTA
W ostatniej drodze profesora towarzyszyli mu najbliżsi, oraz ci których przez 86 lat barwnego życia, spotkał na swojej drodze. – Znałem profesora prawie 30 lat. Erudyta, dużej klasy prawnik morski, świetny cywilista. Radosny, szczęśliwy, uroczy, gawędziarz. Kiedyś wracaliśmy pociągiem z jakiegoś posiedzenia z Warszawy. 6 godzin z otwartą buzią słuchałem o jego przygodach z czasów młodzieńczych – mówił po uroczystości prawnik, Michał Rzeszewicz.
– Starał się pomóc jak mógł, jeśli to było w jego gestii to pomagał. Naprawdę trudno cokolwiek powiedzieć, szkoda takiego człowieka, ale musimy robić miejsce młodym – powiedziała pracująca przed laty z profesorem Eugenia Pawlik.
NIESPŁACALNY DŁUG
Wzruszenia nie krył obecny na uroczystościach prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz. – Panie Profesorze, panie Jurku, wszystkich nas tu dzisiaj zgromadziłeś, wszystkich których na swojej drodze życia spotkałeś i obdarzyłeś swoją miłością, mądrością i przyjaźnią. Przyszliśmy, by choć przez swoją obecność spłacić ten niespłacalny dług wdzięczności. Wielu z nas coś Tobie zawdzięcza – powiedział prezydent Gdańska.
Profesor Jerzy Młynarczyk zmarł 9 września. Miał 86 lat.
Paweł Kątnik