Na rozmowę długo nie chciał się zgodzić. Kiedy w końcu przyjął zaproszenie Piotra Jaconia do Gdyni Głównej Osobistej, zaznaczał, że będzie mówił tylko o teatrze. Ale i tu nie udało mu się dotrzymać słowa. Opowiedział o kibicowaniu Arce Gdynia i silnym związku z kościołem. Jan Ciechowicz był gościem Piotra Jaconia w maju 2015 roku. Zapytany o to jak teatrolog patrzy na to co dzieje się na murawie, odpowiadał, że postrzega ją jak scenę. – Myśli sobie „Ale dramat!” Traktuję je jako część swojego zajęcia. Podczas Euro 2012 robiliśmy tom pt. „Futbol w świecie sztuki”. Namówiliśmy artystów, by potraktowali mecz jako zadanie badawcze. Sport staje się silną przestrzenią sztuki widowiskowej.
KIBICE SKACZĄ, JA CZYTAM GAZETĘ
Zdradził też, że z meczów chętnie wraca z innymi kibicami kolejką, ale nie daje się sprowokować zaczepkom. – Policja zawsze wyzwala ostre zachowania, kibice krzyczą „Kto nie skacze, ten z policją”. Ja oczywiście nie skaczę, tylko symuluję, że czytam gazetę. Nie wchodzę z nimi w interakcję. Ale szalik dalej mam na sobie.
TEATR I LITURGIA – WIELE PUNKTÓW WSPÓLNYCH
W rozmowie z Piotrem Jaconiem Ciechowicz mówił także o tematach bardzo osobistych. Wyznał, że zbliżył się do kościoła po śmierci Jana Pawła II. – Teraz mój związek z kościołem jest bardzo bliski. Angażuję się w życie parafii, pełnię funkcję przewodniczącego rady parafialnej – mówił i dodał, że teatr i liturgia mają wiele wspólnego. – Kiedyś jeden z aktorów napisał o tym, że Wojtyła był najlepszym aktorem, dopóty nie wstąpił do seminarium. W maturalnej klasie w Wadowicach nie tylko zagrał Zygmunta Augusta, ale i go wyreżyserował. A jako papież był bez reszty przejęty swoją misją ewangeliczną. Miał świadomość własnych sił i środków. Nawet jak popadał w chorobę, miał np. świetnie ustawiony głos. Lektor w czasie mszy świętej też powinien poprawnie czytać tekst.
Całej rozmowy można posłuchać tutaj:
Jan Ciechowicz zmarł w sobotę 16 września 2017 roku. Miał 68 lat.