Prezydenci miast i marszałek stracą swych doradców? Pytamy, jak samorządy zareagują na możliwe zmiany

W zeszły piątek sejm uchwalił nowelizację ustawy, która ma zlikwidować stanowiska doradców i asystentów w jednostkach samorządowych. Pozostaną natomiast doradcy jednostek rządowych. Sprawdzamy, co w rzeczywistości może zmienić ta nowelizacja.

Przegłosowany projekt odbiera możliwość wójtom (burmistrzom, prezydentom miast), staroście i marszałkowi województwa możliwość zatrudniania osoby na stanowiskach doradców i asystentów odpowiednio w urzędzie gminy, starostwie powiatowym i urzędzie marszałkowskim na czas pełnienia swojej funkcji.

Jeśli przepisy wejdą w życie to zarówno gdański magistrat, jak i Urząd Marszałkowski Województwa Pomorskiego będzie musiał zweryfikować dotychczasową formę zatrudnienia doradców i asystentów.

CO Z DORADCAMI?

W Urzędzie Miejskim w Gdańsku doradców jest czterech. W sumie ich wymiar pracy wynosi 2,7 etatu. Jaka może czekać ich przyszłość? Na to pytanie odpowiada Michał Piotrowski z referatu prasowego magistratu. – Nie chcemy się nikogo pozbywać. Doradcy prezydenta to takie osoby, z których pomocy i rady prezydent chciałby nadal korzystać. Będziemy się starali, żeby osoby, które są doradcami w urzędzie, w jakiś sposób tu zatrzymać i będziemy próbować zatrudnić je na innych, typowo urzędniczych zasadach, czyli na etatach. Myślimy o tym, żeby w najbliższym czasie ogłosić konkurs i będziemy zachęcali te osoby, żeby w tym konkursie wystartowały. Konkurs jest jednak z natury otwarty, więc pewnie zgłosi się więcej osób – mówi.

Doradcy prezydenta Gdańska zarabiają średnio 7 860 złotych brutto, a pensja urzędnicza wynosi średnio 4 484 złote brutto. Podobny problem może mieć także Urząd Marszałkowski. Tam pracuje 5 doradców i asystent marszałka – łączny wymiar ich pracy to 3,5 etatu.

– Nasi doradcy i asystenci zarabiają od 1000 do 5300 złotych netto. Natomiast średnia zarobków urzędników wynosi 3500 złotych netto – wyjaśnia Anna Szekalska, zastępca sekretarza województwa.

Również sytuacja doradców i asystenta w Urzędzie Marszałkowskim może być podobna do tej w magistracie. Trzeba będzie rozpisać konkursy na stanowiska. Pozostaje pytanie, czy obecni doradcy zdecydują się na startowanie w konkursach, bo – jak podkreśla Anna Szekalska – są to osoby utytułowane, bardzo dobrze przygotowane merytorycznie. Odznaczają się także wysokimi kompetencjami. Jednak czy będą chciały zamienić stanowisko doradcy na zwykłego urzędniczego specjalistę? To się jeszcze okaże.

ZALEŻY OD CZŁOWIEKA

Doktor Jarosław Och z Instytutu Politologii Uniwersytetu Gdańskiego przekonuje, że sprawa doradców i asystentów samorządowych to temat, który od wielu lat budzi wiele kontrowersji.

– Najprościej byłoby powiedzieć, że dobrze, że tak się dzieje, ale wszystko zależy od tego kto zasiada na takim stanowisku. Znam przykłady, nawet w województwie pomorskim, kiedy tego typu doradcami i asystentami są bardzo kompetentni, wykształceni i dobrzy ludzie. Ale najczęściej pojawiają się tzw. elementy układu politycznego. Czyli asystentami i doradcami są ludzie dobierani z klucza politycznego, a ich największą zasługą jest to, że są swoi i gwarantują lojalność – tłumaczy politolog. 

LIKWIDACJA PATOLOGII CZY NIESKUTECZNA METODA?

Nowelizacja ustawy ma w założeniu zlikwidowanie właśnie tych elementów układu politycznego. Stanowiska tego typu mają przestać być elementem łupu politycznego.

– Jeżeli zmiany miałby doprowadzić do tego, że tej swojego rodzaju patologii udałoby się uniknąć, to są to zmiany, które pójdą w bardzo dobrym kierunku. Ja jednak tej pewności nie mam. Polityk dotąd mógł wybrać sobie doradcę, a teraz będą organizowane konkursy. Diabeł tkwi w szczegółach, bo wszystko zależy od tego, kto będzie zasiadał w komisji konkursowej i na ile uda się wyeliminować patologie, które związane są także z postępowaniami konkursowymi. Musimy poczekać i po pierwszych konkursach zobaczyć, jak projekt zmaterializował się w praktyce – podsumowuje dr Jarosław Och.

Na zmiany przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać, bo nowelizacja ustawy trafiła na razie do Senatu. Ten zajmuje się jej poprawkami. Potem zostanie ona przekazana do podpisu prezydenta. Wejdzie w życie w ciągu 30 dni od publikacji, wtedy urzędy będą miały 2 tygodnie na rozwiązanie umów z asystentami i doradcami.

 

Daniel Wojciechowski/mili

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj