Kilka tysięcy osób stanęło na trójmiejskich plażach, ale także w centrach miast z różańcami w dłoniach. Wszystko w ramach akcji „Różaniec do granic”.
Punktualnie o 14:00 w całej Polsce wierni modlili się w intencji nawrócenia, błogosławieństwa oraz pokoju dla Polski i całego świata. Na Westereplatte modlili się także najmłodsi mieszkańcy archidiecezji gdańskiej. Przede wszystkim o umocnienie wiary i za swoje rodziny, np. za chorego tatę.
Na Westerplatte przyjechały całe rodziny z Pomorza, Trójmiasta z Kaszub. Były też rodziny z centralnej Polski np z Łodzi czy Wrocławia.
– Rodzice i dzieci bardzo chętnie włączyli się w akcję Różaniec wzdłuż Granic – mówiła Radiu Gdańsk Joanna Brożek -Worowska z przedszkola Dobry Port na Chełmie. Punktualnie o 12.00 ponad 50-cioro przedszkolaków przyjechało pod opieką sióstr Urszulanek na mszę do kościoła św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Potem ok. 14:00 pojechali na Westreplatte. Wszyscy mieli przygotowane chorągiewki, balony, koszulki. Jak mówiła naszej reporterce siostra Małgorzata Bukała, urszulanka z parafii św. Urszuli Ledóchowskiej na Chełmie, modlitwa dzieci jest nieco inna niż modlitwa dorosłych. – Ale ma swoją wielką moc i wielką wagę. Jest bardzo szczera, bardzo ufna. Chętnie przedstawiają swoje intencje – mówiła zakonnica. – Często takim naturalnym dziecięcym językiem. Doskonale rozumieją o co mają się modlić. Na katechezie wiele razy modliliśmy się o pokój, o drugiego człowieka, o to by nikt nie był głodny. Dzieci chcą i potrafią modlić się o innych. Nie tylko o swoje rodziny, choć o to modlą się najchętniej.
„O POKÓJ W SERCACH”
– My dorośli modlimy się przede wszystkim o pokój na świecie. Ale i o pokój w naszych sercach. Bo podziałów w kraju nie brakuje. Widzimy to na co dzień. Może właśnie modlitwa może tu pomóc skoro nic innego nie pomaga dodaje Marta Szagżdowicz, organizatorka całego wydarzenia w parafii św. Teresy od Dzieciątka Jezus. – To wzruszająca chwila dla nas wszystkich. Ludzie pozałatwiali na własną rękę transport, dzieci z Chełmu, przedszkolaki przyjechały wynajętym autokarem ze swoimi opiekunkami-siostrami urszulankami. Jeszcze wczoraj wieczorem dzwonili do mnie, że pojawiają się nowi chętni. Coś wspaniałego. Niestety moje dziecko rozchorowało się, a tak bardzo chciałam być na Westerplatte razem z nim. Obiecało mi, że będzie się o 14:00 modlić razem z wujkiem w domu. Wszystko pięknie się udało. Jestem szczęśliwa – dodała Marta.
GDYNIA
Tu modliło się prawie 1000 osób w różnym wieku. Najwięcej wiernych było z kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa. – To swoiste przebudzenie narodu – mówiła jedna z parafianek naszej reporterce. – To nie jest modlitwa starszych osób, moherowych beretów jak nas czasem nazywają. Ja nie mam jeszcze 40-tki. Nie czuję się jak moherowy beret. Zresztą nie lubię tego określenia. Proszę zobaczyć wokół ile jest tu ludzi młodych. Klęczą na piasku. Ktoś ich zmusza? Nie. Przyszli bo wierzą w Maryję, w Boga. To dobrzy, religijni ludzie. Na Westerplatte były dzieci z rodzicami, tu w Gdyni jest mnóstwo młodzieży. Modlimy się o to by w kraju było więcej pokory zrozumienia i wzajemnego szacunku.
„POWIEW CZEGOŚ NOWEGO”
– Nie musimy się wszyscy kochać, ale musimy się szanować. A szanować znaczy słuchać drugiego, wsłuchiwać się w głos innych, tolerować innych, starać się ich zrozumieć a nie krytykować potępiać czy wyśmiewać – powiedziała jedna z modlących się na plaży. – Warto też słuchać tych, którzy przeżyli nawrócenie. To są cenne głosy. Nikt tego nie wymyśla. Bo po co? Cuda się zdarzają. Warto o nich posłuchać. Między innymi wypraszane przez różaniec. Modlimy się o te cuda. O to by się wokół nas trochę wyciszyło i uspokoiło – mówili gdynianie naszej reporterce. – Taki powiew czegoś nowego w naszej ojczyźnie – dodawali wierni. – Dobra, potrzebna akcja. Oby takich więcej. Nie tylko 7 października. Częściej.
We wszystkich diecezjach wyznaczone zostały kościoły stacyjne, czyli te, które są położone najbliżej granicy. W całej Polsce miało się modlić prawie milion wiernych.