Strajk włoski w gdańskiej komunikacji? Na razie tramwaje i autobusy kursują normalnie. Ale może się to zmienić

Czy będzie protest motorniczych i kierowców? Na wtorek część pracowników spółki Gdańskie Autobusy i Tramwaje zapowiedziało strajk włoski. Zdaniem związkowców to nieporozumienie, bo na 16 października planowane jest spotkanie z zarządem spółki, między innymi w sprawie płac. O świcie tramwaje wyruszyły z zajezdni planowo, ale możliwe że w ciągu dnia mogą wystąpić opóźnienia w komunikacji.

„JA NIC NIE WIEM”

– Ja nic o strajku nie wiem. Normalnie przyszedłem dzisiaj do pracy. A co się będzie działo, to zobaczymy. Dzień przed nami – mówił Radiu Gdańsk jeden z motorniczych. – My jak zwykle do pracy przyszliśmy, stawiliśmy się, więc zaczynamy normalnie. Ja jestem od 03.45 – dodaje jedna z motorniczych.

PRZEWODNICZĄCY ZWIĄZKU ZAWODOWEGO: „TO NIEPOROZUMIENIE”

– Czy może się coś wydarzyć w ciągu dnia? Może się wydarzyć. Państwo mają jakieś tam sygnały, według mnie to jest nieporozumienie, ponieważ związek zawodowy w tych sprawach wystosował do zarządu spółki pismo. 16 października o godzinie 09.00 będziemy rozmawiać. Najważniejszy temat to wynagrodzenia w firmie. Są one bardzo niskie. Nowi pracownicy, którzy przychodzą do nas dostają najniższą krajową – mówi Stanisław Stencel Przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej w Gdańsku.

„PRACUJĘ 38 ROK. WYPŁATA TO 2200 ZŁOTYCH”

Pracownicy są rozgoryczeni. – Pasażerowie mają takie wyobrażenie, że tutaj jest ideał. Niech przyjdą, wsiądą i przyjmą się do tej pracy. Na miesiąc chociaż. Będą mieli dosyć. A my, niestety wykonujemy tę pracę, tylko nikt tego nie docenia. Tu nie chodzi o przepisy i braki kadrowe, a o całokształt. Atmosfera? Jest dobra, wszyscy jedziemy na jednym wózku. Do kogo ja mogę mieć pretensje, do kolegów? Tę samą pracę wykonujemy przecież. A przepisy są jakie są. Nie my je ustalamy, tylko miasto. Ja pracuję 38 rok. Wypłatę mam 2.200 złotych – mówi dziennikarce Radia Gdańsk jeden z pracowników.

Spotkanie z zarządem spółki w opinii niektórych nic konkretnego nie przyniesie. – Firma nie da nam więcej, niż jest teraz. Mają nas głęboko gdzieś – mówi jeden z motorniczych.

Związkowcy podkreślają, że jest wiele problemów, które trzeba definitywnie z pracodawcą rozstrzygnąć. Chodzi nie tylko o niskie pensje. Istotną kwestią jest instrukcja dla kierowców i motorniczych – są tam zapisy, do których ciężko się stosować. Chodzi miedzy innymi o trzymanie odległości, sprzedaż biletów, rozkład jazdy, cykl świetlny czy niesprawne zwrotnice.

Aleksandra Nietopiel/mar

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj