W Gdańsku protestowali młodzi lekarze i studenci kierunków medycznych. Wyszli na ulice ubrani w białe kitle i przeszli z terenów Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego pod fontannę Neptuna w centrum miasta. Studenci kierunku lekarskiego GUMed oraz lekarze stażyści i rezydenci zatrudnieni w pomorskich szpitalach, protestowali przeciwko zbyt niskim nakładom na ochronę zdrowia i przeciążaniu obowiązkami lekarzy, którzy są w trakcie specjalizacji.
Nie obyło się bez utrudnień. Uczestnicy marszu w okolicach Błędnika wyszli na ulicę (pod nadzorem policji), co skutkowało chwilowymi komplikacjami dla kierowców.
Młodzi lekarze dyżurują w nocnej opiece chorych, na szpitalnych oddziałach ratunkowych, jeżdżą w karetkach pogotowia. To z nimi najczęściej ma do czynienia pacjent.
– Jesteśmy zmęczeni, obarcza się nas zbyt wieloma obowiązkami. Nie mamy czasu dla naszych bliskich – mówią młodzi medycy. Niedawno jeden z nich powiedział, że z powodu nadmiaru obowiązków zastanawia się, czy potrzebne jest mu w ogóle mieszkanie, bo i tak większość czasu spędza w szpitalu.
GŁODÓWKA TO DESPERACJA
Od prawie dwóch tygodni w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Warszawie głoduje grupa młodych medyków. To protest rotacyjny, zgłasza się do niego coraz więcej osób. Są też tacy, którzy muszą zrezygnować, bo ich stan zdrowia ulega pogorszeniu. Rekordzista głodował ponad 250 godzin.
Lekarze z Pomorza także byli w Warszawie. Głodowali Marta, Zuzanna i Michał, którzy mówią że to jedyne wyjście, by zwrócić uwagę na problem niedofinansowanej ochrony zdrowia i sytuacji ich grupy zawodowej.
Na zdjęciu: Marta, Zuzanna i Michał, młodzi lekarze z Gdańska. Fot. Joanna Matuszewska
Zuzanna Czerwińska, która aktualnie odbywa staż w jednym z gdańskich szpitali mówi, że kocha swoją pracę, ale chce mieć też czas dla najbliższych. – Medycyna to moja pasja. Najważniejszy jest dla mnie pacjent i jego dobro. To dla mnie bardzo krzywdzące kiedy słyszę, że chodzi nam tylko o pieniądze. My po prostu chcemy żyć godnie, pomagać naszym pacjentom, ale mieć też czas dla rodziny. Chcemy rozwijać nasze zainteresowania, mieć normalne życie a nie tylko życie w szpitalu.
ZMIANY SYSTEMOWE ALBO WYJAZD ZAGRANICĘ
W głodówce i proteście na ulicach Gdańska brał udział też Michał Późniak, lekarz stażysta z Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego. Mówi, że głodowanie to niebezpieczne narażanie zdrowia, ale młodzi lekarze nie mają wyjścia. – Głodówka jest pewną formą poświęcenia swojego zdrowia. Ja wolę to robić teraz, niż potem przez pół życia poświęcać zdrowie na nocnych dyżurach. W Polsce jest za mało lekarzy, a ci którzy pracują są przeciążeni obowiązkami.
Dodaje, że rozważa czy nie wyjechać do pracy zagranicę. – Jestem sfrustrowany i coraz częściej kołacze mi się w głowie myśl: wyjedź zagranicę. Tam pacjent nie będzie nerwowy, bo nie czeka latami w kolejce na zabieg albo badanie.
W Gdańsku chce zostać i pracować Marta. Jest na stażu a w styczniu zaczyna rezydenturę i specjalizację z chorób wewnętrznych. – Kocham ten kraj, to miasto i chcę tu zostać. Nie chcę nawet zmieniać województwa. Tymczasem od kiedy rozpoczęłam rekrutację na rezydenturę, czuję się zniechęcana do tej pracy przez różne instytucje. Dlatego nie wiem, jak będzie. Być może wyjadę z Polski z bólem serca – mówi młoda lekarka.
ZA 10 LAT ZABRAKNIE LEKARZY?
Młodzi lekarze podkreślają, że jeśli nie dojdzie do zmian w systemie zdrowia w Polsce, to za dziesięć nie będzie miał kto opiekować się pacjentami. – Starsi lekarze odejdą na emerytury, a nowych nie będzie, bo wyjadą – mówią młodzi medycy.
Ich najważniejszym postulatem jest zwiększenie finansowania ochrony zdrowia w ciągu najbliższych trzech lat do 6,8 proc. PKB. W opinii lekarzy dzięki temu skrócone zostaną kolejki i będzie można odbudować kadry medyczne. Protestujący domagają się także m.in. poprawy warunków pracy, wzrostu wynagrodzeń i likwidacji biurokracji w ochronie zdrowia.
Postulaty środowiska młodych lekarzy skomentowało Ministerstwo Zdrowia. Więcej na ten temat >>> TUTAJ
Joanna Matuszewska
Napisz do autorki: j.matuszewska@radiogdansk.pl