Sąd Okręgowy w Gdańsku podtrzymał wyrok w procesie odwoławczym w sprawie pięciu osób oskarżonych w związku z powikłaniami po operacji powiększenia piersi u obywatelki Szwecji. Chodzi o nieudaną operację w byłym Pomorskim Centrum Traumatologii w Gdańsku.
W ubiegłym roku sąd skazał byłego szefa szpitala, dwie pielęgniarki na kary więzienia w zawieszeniu oraz uniewinnił lekarkę anestezjolog. Sędzia Dagmara Daraszkiewicz podtrzymała w poniedziałek wyroki więzienia w zawieszeniu dla Grażyny G. oraz Renaty K. Byłemu dyrektorowi Pomorskiego Centrum Traumatologii Leszkowi K. zasądzono dodatkowo pokrycie kosztów drugiej instancji. Sąd obarczył go odpowiedzialnością za to, że pacjenci komercyjni przebywali na salach niespełniających kryteriów sali wybudzeń po operacji z pełnym znieczuleniem. – W konsekwencji zaniedbań oskarżony nieumyślnie doprowadził do niebezpieczeństwa utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu pokrzywdzonej – mówiła sędzia Dagmara Daraszkiewicz odczytując wyrok. – Obu pielęgniarkom zarzucono zignorowanie informacji o tym, że pokrzywdzona była w złym stanie po pozostawieniu jej na sali chorych. Oskarżony zignorował informacje, że przez kolejne minuty nie można było nawiązać z pacjentką kontaktu, że jej puls jest bardzo niski i spadał. Oskarżone nie zainteresowały się stanem pacjentki przez kolejne 10 minut. Czynności reanimacyjne nie były poprawne. Obie oskarżone doprowadziły do ciężkiego uszczerbku na mózgu pokrzywdzonej.
Sąd podkreślił, że zachowanie choć w świetle prawa Darię D. uniewinniono, to jednak jej zachowanie jest oceniane jako naganne pod względem moralnym. – Oskarżona przeprowadzała odpłatnie operację pokrzywdzonej. Miała świadomość tego, że pokrzywdzona i jej narzeczony nie znają w szpitalu nikogo prócz niej. Tylko ona była w stanie porozumieć się z nimi w języku angielskim – mówiła uzasadniając wyrok sędzia Daraszkiewicz. – Każdy z nas życzyłby sobie by lekarz okazał na tyle empatii i zrozumienia by przyjść i zobaczyć osobę, którą operował. Te uwagi dotyczą jednak lekarza jako człowieka i nie zmieniają faktu, że lekarz prawidłowo wywiązał się z zobowiązań ze szpitalem – powiedziała sędzia.
DOSZŁO DO NARUSZEŃ
Pełnomocniczka pokrzywdzonej Szwedki określiła wyrok jako „dobrą wiadomość”. – Chociaż jak podkreśla rodzina pokrzywdzonej nie ma w tej sprawie dobrego wyroku w tej sytuacji. Zostało zaspokojone to poczucie sprawiedliwości, a wyrok karny, który jest prawomocny może mieć wpływ na postępowanie cywilne – powiedziała adwokat Dominika Szumała. – Sąd karny wskazał, że w szpitalu doszło do naruszeń, to sąd cywilny musi to wziąć pod uwagę.
Dominika Szumała podzieliła się również informacjami o stanie zdrowia pokrzywdzonej Szwedki. – Stan nie zmienia się, ale to dosyć dobra wiadomość, bo stan się nie pogarsza. Cały czas jest poddawana rehabilitacji. Ona pomaga jej w zabiegach, którym jest poddawana. Rodzina ma nadzieję, że jej stan się polepszy – mówiła prawniczka. – Ona nie jest w śpiączce w takim rozumieniu, że nie śpi, ale jest wożona na rehabilitację. Reaguje gałkami ocznymi na światło, ale nie jest to stan, w którym mogłaby sygnalizować swoje potrzeby. W procesie cywilnym będziemy domagać się odszkodowania związanego z kosztami leczenia, zadośćuczynienia, renty a także ustalenia odpowiedzialności na przyszłość. Wartość przedmiotu sporu określana jest na 6 000 000 złotych. Przez cztery lata procesu te kwoty mogły się zmienić.
Wyrok nie do końca zadowolił prokuraturę. – Po części jest zgodny z oczekiwaniami oskarżyciela publicznego. Sąd nie podzielił stanowiska ws. uznania za winną chirurga – powiedziała Ewa Tramowska-Guzek z Prokuratury Regionalnej w Gdańsku. – Wyrok jest prawomocny, nasza apelacja została uwzględniona. Pozostałe wnioski zostały uwzględnione. Na razie za wcześnie żeby podejmować dalsze działania.
Wyrok sądu odwoławczego jest prawomocny i nie przysługują od niego żadne zwyczajne środki zaskarżenia.
Prawie 7 temu 31-letnia wówczas Christina Hedlund przeszła komercyjny zabieg powiększenia piersi. Operacja przebiegła pomyślnie, ale po niej wystąpiły komplikacje. Kobieta zapadła w śpiączkę i do dziś jest w stanie wegetatywnym.
Rafał Mrowicki/bg/mich