Były naczelny Wprost przed komisją ds. Amber Gold. Dużo mocnych oskarżeń, ale bez dowodów

– Gdy udało nam się zajrzeć do planu śledztwa, wiedzieliśmy, że to gigantyczny skandal. To, co czytaliśmy, pokazywało, że Marcin P. ma zdumiewającą ochronę w Trójmieście – tak mówił przed sejmową komisją śledczą były redaktor naczelny „Wprost” – Sylwester Latkowski.

Sylwester Latkowski na własną prośbę zeznawał przed posłami. Latkowski dużo mówił o Michale Tusku. – Tak, jak to określił podczas spotkania w sprawie jego współpracy ze spółką Marcina P., Michał Tusk wykazał się „zdumiewająca otwartością”. Pokazał maile, tłumaczył cały przebieg. Uważam, że nas nie oszukał, starał się uczciwie z nami rozmawiać, w kilku miejscach rzeczywiście kluczył – mówił Latkowski. – Zalogował się na skrzynkę Józefa Bąka, z której korzystał. Pokazywał nam to wszystko, my wykonywaliśmy zrzuty ekranu – dodawał.

Latkowski zaznaczył też, że Marcinowi P. zatrudnienie Tuska lobbował prezes gdańskiego lotniska Tomasz Kloskowski. Małżeństwo P. z kolei miało mówić dziennikarzowi o swoich obawach, że „Michał Tusk został im wrzucony”.

KONKRETNE NAZWISKA

Były redaktor naczelny Wprost mówił też o rzekomych powiązaniach prokuratorów z Trójmiasta ze światem przestępczym. Często przywoływał tak zwanego „Tygrysa”, wymieniał nazwiska prokuratorów Szelągowskiego, Różyckiego oraz trójmiejskich mecenasów.

– Odbieraliśmy to tak, że jedynymi osobami, na których trzeba skupić się w śledztwie, byli Marcin i Katarzyna P. – podkreślał dziennikarz Sylwester Latkowski przed sejmową komisją śledczą. – My wprost krytykowaliśmy, że to śledztwo jest po prostu prowadzone nie tak, jak powinno. My to opisywaliśmy i krytykowaliśmy. Wykazywaliśmy, że pan prokurator Różycki nie może nadzorować takiego śledztwa, bo sam ma niewyjaśnioną sprawę BMW. Funkcjonował tak, że krzyżował się z pewnym światem, np. umawiał się w hotelu na imprezy, na których jedna z osób była rozpracowywana w sprawach narkotyków. W Trójmieście przestępcy mają wpływ na prokuraturę, policję, Centralne Biuro Śledcze Policji i ABW – podkreślał.

– Śledczy i pracownicy prokuratury mówili nam wprost – że śledztwo było prowadzone od 2009 roku, ale zostało schrzanione – dodawał.

BŁĘDY W DZIAŁANIU LUB BRAK DZIAŁAŃ PAŃSTWA

Latkowski mówił, że w planie śledztwa był wymieniony Mariusz Olech, który miał się spotkać z Marcinem P. ale potem z tego planu zniknął. Z zeznań Latkowskiego wynika, że Jan P., pseudonim „Tygrys” i biznesmen Marius Olech stoją za powstaniem OLT i Amber Gold. Dziennikarz powołał się na swoje źródła i notatkę ABW, którą miał otrzymać. Latkowski stwierdził, że w Trójmieście cały czas funkcjonuje mafia, a nad Amber Gold był parasol ochronny. – Źródła, z którymi rozmawialiśmy wprost wskazywały na „Tyrgrysa”. Moim zdaniem on jest jedną z najważniejszych osób świata mafijnego Trójmiasta – mówił Sylwester Latkowski. – Instytucje państwa nie działały lub działały tak, żeby zatuszować tę sprawę.

– Nie działały dlatego, że działał układ trójmiejski czy nie było woli politycznej? – dopytywał poseł PiS Jarosław Krajewski.

– Układ trójmiejski miał swoje przejścia wszędzie – w prokuraturze gdańskiej, w Prokuraturze Krajowej. To kwestia powiązań, często łącznikami są adwokaci – mówił dziennikarz.

– Czy oprócz grupy Jana P. pojawiały się inne zorganizowane grupy przestępczej na terenie Trójmiasta jeśli chodzi o Amber Gold i brak działań ze strony instytucji państwa? – pytał poseł Krajewski.

– Nasze źródła mówiły o „Tygrysie” i Olechu – odpowiedział Sylwester Latkowski.

Według różnych źródeł Sylwestra Latkowskiego „Tygrys” miał przekazać walizkę z pieniędzmi gdańskiemu biznesmenowi Mariusowi Olechowi, a ten Marcinowi P. za bycie tzw. słupem. Marius Olech był przesłuchiwany przez sejmową komisję śledczą na początku września tego roku. Podczas zeznania powiedział między innymi, że nigdy nie poznał osobiście Marcina P. 

 Podczas przesłuchania przed komisją śledczą, Sylwester Latkowski nie przedstawił żadnych dowodów.

Grzegorz Armatowski/mili

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj