W połowie przyszłego roku w Gdańsku otwarte zostanie Centrum Urazowe dla Dzieci. Będzie znajdować się w szpitalu im. Mikołaja Kopernika, gdzie trwa właśnie budowa lądowiska dla śmigłowców. Tymczasem ze szkolenia w Cincinnati Childrens Hospital w USA wróciła ekipa lekarzy, pielęgniarek i ratowników medycznych.
W tamtejszej placówce od lat działa centrum urazowe dla dzieci. Gdańscy medycy podpatrywali, jak pracuje centrum i z których jego doświadczeń można skorzystać w Gdańsku.
PIENIĄDZE Z MINISTERSTWA
Wiceprezes ds. medycznych w spółce Copernicus dr Krzysztof Wójcikiewicz mówi, że inauguracja Centrum Urazowego dla Dzieci w Gdańsku jest coraz bliższa. – Rozpoczniemy działalność ustawową jak tylko zakończy się budowa lądowiska dla śmigłowców, co planowane jest w połowie przyszłego roku.
Szpital otrzymał wsparcie finansowe i sprzętowe z Ministerstwa Zdrowia. – To 6 mln złotych na budowę lądowiska oraz pieniądze na sprzęt, jak np. przenośny aparat rentgenowski, czy inne urządzenia diagnostyczne, które można wykorzystywać przy łóżku pacjenta – dodaje wiceprezes.
Trwa budowa lądowiska dla śmigłowców – mówi dr Krzysztof Wójcikiewicz. Fot. Joanna Matuszewska
Ekipa lekarzy i ratowników medycznych z gdańskiego Copernicusa w czasie pobytu w Cincinnati podpatrzyła ciekawe rozwiązania organizacyjne, które być może zostaną wdrożone w Gdańsku.
– Cały czas pracujemy nad lepszą organizacją pracy na szpitalnym oddziale ratunkowym. Przy dziecku które doznało urazu, jest w ciężkim stanie, ważne jest zgranie i praca zespołu – mówi dr Jacek Gwoździewicz, ordynator SOR w szpitalu im. Kopernika.
WZÓR Z CINCINNATI
W USA byli m.in chirurg dziecięcy Stefan Anzelewicz i Piotr Rychlik, lekarz szpitalnego oddziału ratunkowego w gdańskim Copernicusie. – Sprzęt, możliwości i wiedza zespołów pracujących w USA jest podobna do naszych w Gdańsku. Inaczej wygląda jednak organizacja pracy, bo zespoły są większe a każdy członek ma wyznaczone zadania i działa według zaplanowanych wcześniej schematów. Są na przykład osoby, które od razu na sali, na bieżąco uzupełniają dokumentację medyczną – mówi dr Rychlik.
Dr Stefan Anzelewicz dodaje, że warte wdrożenia są procedury dotyczące obecności chirurga przy dziecku z urazem, już w momencie przyjmowania go do placówki. – Kolejna rzecz to pagery, które są w powszechnym użyciu. Każdy pracownik ma swój indywidualny numer i można go szybko przywołać tam, gdzie jest w danym momencie potrzebny – tłumaczy lekarz.
DOBRY ZESPÓŁ TO PODSTAWA
Codziennie do szpitala im. Kopernika w Gdańsku trafia kilkoro dzieci po ciężkich urazach. Są ofiarami wypadków drogowych, głównie potrąceń. – W Stanach na oddziałach urazowych jest mniej dzieci z wypadków, a więcej dzieci z ranami postrzałowymi. Mniej dzieci po dopalaczach, a więcej po zażyciu twardych narkotyków. Nasza specyfika pracy jest więc nieco inna – mówi ratownik medyczny Łukasz Wrycz-Rekowski.
Jego zdaniem najważniejsza jednak sprawa to dopracowana do perfekcji organizacja pracy. – W USA każdy z członków zespołu ratowniczego jest tak samo ważny, każdy przychodzi szkolenia i stale się rozwija dla dobra pacjentów. Dbają o to władze szpitala. Gdyby takie zmiany wdrożyć w Polsce, byłby to wielki krok naprzód – dodaje ratownik.
Zwraca też uwagę na otoczenie, w jakim pracują zespoły ratownicze w Stanach. – Mają np. praktyczne meble z przezroczystymi szufladami na sprzęt medyczny, czy łatwy dostęp do komputera dla wszystkich członków ekipy.
Do USA pojechali:
Łukasz Wrycz-Rekowski, ratownik medyczny
Stefan Anzelewicz – chirurg
Bartosz Krasiński – ratownik medyczny
Izabela Górtatowska – pielęgniarka
Krzysztof Lewicki – chirurg
Piotr Rychlik, lekarz medycyny ratunkowej
KILKA LAT STARAŃ
Centra Urazowe dla Dzieci powstaną w ramach programu Ministerstwa Zdrowia w kilkunastu miastach Polski. Inicjatorem powstania centrum w gdańskim Copernicusie był prof. dr hab. Piotr Czauderna, kierownik Kliniki Chirurgii i Urologii Dzieci i Młodzieży, który zabiegał o to kilka lat. Warunkiem była budowa lądowiska dla śmigłowców na terenie szpitala. Dotąd maszyny z pacjentami musiały lądować na pobliskim skrzyżowaniu, albo korzystać z lądowisk na terenie innych placówek.
Joanna Matuszewska
Napisz do autorki: j.matuszewska@radiogdansk.pl