„Boisko bezdomnych”, polski film obyczajowy w reż. Katarzyny Adamik wyświetlony był w sopockiej jadłodajni Caritas dla osób ubogich i potrzebujących. Na pomysł bezpłatnego seansu wpadł Paweł Barczykowski, kierownik kuchni dla ubogich. – To przecież jest film o tym, jak zachować w sobie człowieczeństwo, marzenia, chęć walki i odbicia się od dna – mówi Barczykowski.
– Chodzi o to, jak się podnieść w trudnej życiowej sytuacji. Nie mogło być lepszego filmu w tym miejscu niż właśnie ten. Gdzie bezdomni ludzie po przejściach spotykają się nagle i jadą na piłkarskie mistrzostwa świata bezdomnych. I wygrywają – dodaje Barczykowski.
– W niedzielę po obiedzie i po mszy, którą odprawił ks. Piotr Brzozowski, ustawiliśmy kilka rzędów krzeseł, powiesiliśmy specjalny ekran, zasłoniliśmy okna i zrobiliśmy na miejscu taką mini salkę filmową. Przyszło prawie 30 osób. Ale nie tylko ci, których nie stać na bilet. Przyszły także osoby, które chciały pokazać swoim dzieciom, że istnieje też świat poza galerią handlową – dodaje.
„KAŻDY MOŻE WYPAŚĆ Z GRY”
– Przyprowadziłem kilkunastoletniego syna, bo po pierwsze nie widzieliśmy tego filmu, a po drugie chciałem, by usiadł obok ludzi, którym nie powiodło się w życiu i posiedział obok tych mniej przedsiębiorczych, mniej zaradnych – opowiadał naszej reporterce mieszkaniec Sopotu. – Na co dzień boimy się nawet podać takim osobom rękę, a nigdy nie wiemy, co może stać się z nami. Każdy z nas może w każdej chwili „wypaść z gry”. Spodobało mi się, że ci starsi podopieczni Caritas jak zobaczyli dzieci, to chcieli je puścić do przodu, zamienić się miejscami. Chcę, by mój syn zobaczył, że obok nas też jest człowiek. Trochę dziś poraniony i odrzucony, ale kiedyś on też miał drogie auto i świetny makijaż.
– Cóż. Nie zawsze może być kawior na kolację, „czasem trzeba zasnąć na głodniaka”. Dobrze, by mój dzieciak nie odwracał się z obrzydzeniem od biedy – dodaje inny uczestnik bezpłatnego seansu. – Nie jesteśmy ani bezdomni, ani potrzebujący. Ale chcieliśmy być tu trochę, żeby też innym było raźniej. To nie jest Multikino. To jadłodajnia dla biednych. Ale gdy obok nas siedzi ktoś podobny do tego na ekranie, to inaczej to wszystko dociera do mojego syna – opowiada ojciec kilkunastolatka.
„KIEDYŚ BYLI NA TOPIE, DZIŚ WSZYSTKO STRACILI”
Ze swoim 11-letnim synem Michałem na seans filmowy przyszła też pani Magdalena Kaszubowska – na co dzień wolontariuszka wielu akcji charytatywnych, także tych prowadzonych przez Caritas. – Mieszkamy w Sopocie. Starszy syn został z tatą w domu. Odrabia lekcje, a ja wzięłam młodszego i przyszliśmy. Ja tu przyszłam też po to, by zrozumieć życie tych, którzy kiedyś byli na topie, a dziś to wszystko stracili. Mój syn chciał tu ze mną przyjść. Nie musiałam go namawiać – opowiadała pani Magda. Od jakiegoś czasu zaczynam się interesować się tym tematem. Kiedyś byłam przeciwniczką pomagania takim ludziom. Teraz powoli zmieniam zdanie – mówi.
DOŚĆ SAMOTNOŚCI PRZED TELEWIZOREM
Pomysł bezpłatnego seansu filmowego bardzo popierają osoby, których nie stać na bilet do kina. Niektórzy przyjechali z Gdyni i Gdańska. – Powiedział mi o tym seansie kolega – opowiada pan Karol. – Kiedyś grałem w piłkę, więc temat poruszony w „Boisku bezdomnych” jest mi bliski i fajnie mi się ogląda – mówił pan Karol. Niektórzy byli w sali kinowej 20 lat temu. Była cola, popcorn i wzruszenie na filmie.
– Ja przyjechałem z Malczewskiego. Dość miałem samotności przed telewizorem. Wolałem obejrzeć taki film w towarzystwie innych. Obok mnie też siedzą inni samotni. I nie zawsze powodem bezdomności jest alkohol – opowiada pan Stanisław. – Lubiłem kino, ale 20 złotych za bilet w niedzielę to niestety nie na moją kieszeń.
Kolejny bezpłatny seans filmowy ma być zorganizowany w święta. Światowy Dzień Ubogich ustanowił papież Franciszek na zakończenie Jubileuszowego Roku Miłosierdzia po to, by wszyscy wierzący zauważyli obok siebie osoby potrzebujące, głodne, starsze, chore i bezdomne.
Anna Rębas/mich