Prawnik: „Gdynia wygrała spór, ale to nie znaczy że miała rację w kwestii lotniska”. Urzędnicy oburzeni

Gdynia wygrała spór o lotnisko, ale nie oznacza to, że władze miasta miały rację decydując się na budowę własnego portu lotniczego – tak twierdzi część ekspertów i dziennikarzy. Gdyńskich urzędników takie podejście zirytowało. Wystosowali oświadczenie, w którym pytają: „Czy są lepsze i gorsze podstawy nieważności? Nie – wszystkie są jednakowe, o ile prowadzą do celu”. A cel został osiągnięty – lotnisko będzie działać. Informacja o tym, że Gdynia wygrała z Komisją Europejską spór o lotnisko gruchnęła w piątek po południu. Urzędnicy na szybko zwołanej konferencji prasowej ogłosili sukces i poinformowali, że według optymistycznego scenariusza, Port Lotniczy Gdynia-Kosakowo zacznie działać za rok.

KONTROWERSYJNY ARTYKUŁ

Na łamach Gazety Wyborczej ukazał się jednak artykuł, w którym dr hab. Sylwia Majkowska-Szulc z Katedry Prawa Handlowego i Międzynarodowego Prawa Prywatnego UG wskazała, że sąd unijny nie sprawdzał decyzji Komisji Europejskiej pod kątem merytorycznym, a oparł się jedynie na względach formalnych. Chodzi o to, że KE wydając decyzję nie wezwała do wniesienia uwag wszystkich stron zaangażowanych w sprawę.

– W efekcie sąd unijny, żeby uniknąć obarczenia KE zarzutem braku prawa do obrony jednej ze stron sporu, unieważnił za jednym zamachem całą decyzję – tłumaczy GW prof. Majkowska-Szulc. I jak dalej wskazuje „Wyborcza”: „piątkowy wyrok sądu nie określa, czy KE miała rację, nakazując władzom Gdyni zwrot pieniędzy, a dotyczy tylko i wyłącznie niedotrzymania procedur administracyjnych ze strony Komisji Europejskiej przy podejmowaniu decyzji z lutego 2015 r.

URZĘDNICY ZIRYTOWANI

Taka interpretacja wyraźnie poirytowała gdyńskich urzędników, bo wystosowali ostre oświadczenie, w którym piszą, że „trudno uwierzyć, że prawnik wygłasza takie tezy, może więc to dziennikarz nie wszystko zrozumiał. Faktem pozostaje, że Gdynia przed sądem walczyła o unieważnienie decyzji Komisji. Co osiągnęła? Sąd unieważnił ją w całości”.

W oświadczeniu miasta czytamy:

Unieważnienie decyzji Komisji Europejskiej nie zdarza się często „Czy Gdynia wygrała spór o lotnisko z KE?” – pyta Gazeta Wyborcza w artykule z 18 listopada pod takim właśnie tytułem.

I odpowiada sobie słowami dr hab. Sylwii Majkowskiej-Szulc z Katedry Prawa Międzynarodowego Uniwersytetu Gdańskiego, że „wyrok tego nie przesądza”. Bo „zapadł wyłącznie z powodów proceduralnych” i „nie przesądza, że decyzja Komisji Europejskiej była błędna” – tłumaczy pani doktor. Trudno uwierzyć, że prawnik wygłasza takie tezy, może więc to dziennikarz nie wszystko zrozumiał. Faktem pozostaje, że Gdynia przed Sądem walczyła o unieważnienie decyzji Komisji. Co osiągnęła? Sąd unieważnił ją w całości.

Czy są lepsze i gorsze podstawy nieważności?

Nie – wszystkie są jednakowe, o ile prowadzą do celu. Czy Sąd oceniał zasadność budowy lotniska? Nie, w ogóle się tym nie zajmował. Nie dlatego, że nie podzielał stanowiska Gdyni

i nie dlatego, że podzielał stanowisko Komisji, tylko dlatego, że nie zaprzątał sobie tym głowy, skoro wada proceduralna była tak poważna, że i tak eliminowała decyzje niezależnie od jej treści.

Poniżej garść rzetelnych wyjaśnień tych zawiłości.

– Sąd unijny powołany jest do badania legalności aktów takich, jak np. decyzja Komisji Europejskiej, a nie oceniania słuszności inwestycji. W spornej decyzji dopatrzył się, rozpoznając skargi Gdyni i spółki PLGK, naruszenia prawa bezwzględnie obowiązującego

i dlatego postanowił stwierdzić jej nieważność – twierdzi dr hab. Tomasz T. Koncewicz, profesor Uniwersytetu Gdańskiego i Berkeley Law School w Kalifornii, jeden

z najwybitniejszych polskich specjalistów prawa europejskiego, stypendysta Fulbrighta, obecnie wykładowca prestiżowego Uniwersytetu Princeton. – Wbrew twierdzeniom dr hab. Majkowskiej – Szulc, Sąd nie zadbał o to, by „uniknąć obarczenia KE odpowiedzialnością”, tylko wręcz przeciwnie, uznał, że Komisja popełniła błąd tak poważny, że jej decyzję trzeba wyeliminować. Nie oznacza to wcale, że Sąd nie uznał zarzutów merytorycznych Miasta.

Zdaniem Koncewicza w ogóle ich nie badał, gdyż to naruszenie przez Komisję procedury stanowiło o nieważności decyzji, co wynika wprost z uzasadnienia wyroku.

– Nie wiemy, co by było, gdyby Sąd badał kwestie merytoryczne, ale przesądzanie z góry, że oddaliłby je, jest nieuprawnionym wchodzeniem w rolę Sądu i akademickim wróżeniem

z fusów według „co by było gdyby”. Takie gdybanie jednak mnie nie interesuje i zostawiam je innym. Jako adwokat i pełnomocnik Miasta Gdyni mogę jedynie mówić o faktach, a te są jasne: Gdynia wygrała spór z Komisją i jest to wielki sukces Miasta, ponieważ uchylenie decyzji Komisji w całości w Luksemburgu z jakichkolwiek powodów należy do rzadkości.

Taki był początek

Ponieważ sprawa portu lotniczego w Gdyni-Kosakowie powróciła za sprawą niedawnej decyzji sądu unijnego warto przypomnieć podstawowe fakty.

Koncepcja powstania cywilnego portu lotniczego w Gdyni-Kosakowie została wpisana do kluczowego dokumentu dotyczącego transportu, jakim jest Regionalna Strategia Rozwoju Transportu w Województwie Pomorskim na lata 2007–2020.

W kwietniu 2005 roku minister obrony narodowej, marszałek województwa pomorskiego, dowódca Marynarki Wojennej, wojewoda pomorski oraz przedstawiciele władz Gdyni, Sopotu, Gdańska i Kosakowa, a także prezes portu lotniczego w Gdańsku podpisali list intencyjny w sprawie adaptacji i rozbudowy lotniska należącego do bazy Lotnictwa Marynarki Wojennej w Gdyni na potrzeby portu cywilnego. Zgodnie z tym porozumieniem, zarządzanie przyszłym portem lotniczym Gdynia-Kosakowo miało zostać powierzone portowi w Gdańsku.

W sierpniu 2007 roku władze samorządowe Gdyni i Kosakowa zawarły umowę notarialną powołującą do życia Spółkę Port Lotniczy Gdynia-Kosakowo. W grudniu 2009 roku uzyskano zgodę ministra transportu, aby nowo powstała spółka, a nie port lotniczy w Gdańsku, nadzorowała inwestycję mającą na celu powstanie cywilnego lotniska Gdynia-Kosakowo, a następnie nim zarządzała.

W związku z planami dokapitalizowania spółki Port Lotniczy Gdynia-Kosakowo sp. z o.o. przeprowadzono Test Prywatnego Inwestora. Celem tego badania była odpowiedź na pytanie, czy udziałowcy spółki, będący podmiotami publicznymi, działają jak inwestor prywatny w warunkach rynkowych. Testy takie przeprowadzono w latach 2010 i 2011 i dały one wynik pozytywny.

– Wszelkie kalkulacje oparto na przewidywanym ruchu lotniczym w polskich portach lotniczych oraz wynikających z nich prognozach ruchu lotniczego w województwie pomorskim i planowanym porcie lotniczym Gdynia-Kosakowo – przypomina

prof. zw. dr hab. Włodzimierz Rydzkowski z Katedry Polityki Transportowej Uniwersytetu Gdańskiego. – Według wcześniejszych prognoz Urzędu Lotnictwa Cywilnego ruch na polskich lotniskach miał osiągnąć w 2012 roku 23,6 mln, w 2015 roku – 28,5 mln pasażerów, a w 2020 roku – 38,2 mln. Zgodnie z bardziej optymistycznymi prognozami Instytutu Turystyki, w 2015 roku ruch na polskich lotniskach miał osiągnąć poziom 34,4 mln pasażerów, a w 2020 roku – 49,4 mln. W dokumencie przedstawiono inne, potencjalne obszary funkcjonowania portu lotniczego Gdynia-Kosakowo (ruch niskokosztowy, czarterowy oraz działalność poza lotnicza).

Zaprezentowany w teście model finansowy oparto na projekcjach ruchu lotniczego dla lotniska w Gdyni-Kosakowie, przygotowanych przez specjalistyczną firmę doradczą York Aviation LLP.

– Z analizy rezultatów oceny kryteriów NPV i IRR wynikało, że projekt Portu Lotniczego Gdynia-Kosakowo jest interesujący dla prywatnego inwestora. Dlatego też oceniono go pozytywnie i uznano, że podejmowanie dalszych kroków związanych z przygotowaniem

i realizacją inwestycji według ówczesnego stanu wiedzy było zasadne – dodaje prof. Rydzkowski.

Co dalej z lotniskiem?

Wyrok nie może już odwrócić upadłości spółki lotniskowej, której bankructwo było bezpośrednio spowodowane decyzją Komisji Europejskiej. Zmieniły się również okoliczności gospodarcze i prosty powrót do starych planów jest dziś nieracjonalny. Dlatego, niezależnie od procesu, miasto wiele miesięcy temu podjęło negocjacje z Komisją. Ich celem jest doprowadzenie do uruchomienia cywilnych operacji lotniczych w Gdyni-Kosakowie,

z poszanowaniem prawa europejskiego oraz racjonalności ekonomicznej.

– Skomplikowana sytuacja prawna czynnego lotniska wojskowego oraz trudne zagadnienia dopuszczalnej pomocy publicznej sprawiają, że negocjacje te nie są łatwe – przyznaje Katarzyna Gruszecka-Spychała, wiceprezydent Gdyni. – Jednak determinacja władz Gdyni, zaangażowanie obu stron oraz realna, potwierdzona przez polski rząd (pismami ministrów rozwoju oraz infrastruktury) potrzeba wykonywania przede wszystkim tzw. lotów General Aviation w regionie oraz szkolenia pilotów innych pracowników branży lotniczej sprawiają, że jest możliwe, że już niedługo w Gdyni wylądują pierwsze małe samoloty cywilne. W tej kwestii Miasto zakłada dalszą ożywioną współpracę z Komisją Europejską. To prawda, że Komisja Europejska może korzystać ze swoich praw, ma prawo się odwołać do Trybunału, a także może wszcząć nowe postępowanie. Nigdy nie zaprzeczaliśmy tym faktom. Liczymy jednak na wzajemne zrozumienie, opierające się na dostrzeganiu rozwojowych potrzeb regionu.-

Tym razem, inaczej niż w 2014 i 2015 roku, miasto nie jest w procesie inwestycyjnym osamotnione.

– Polski rząd z pełnym przekonaniem przystąpił i angażował się przez ostatnie lata w spór o pomoc publiczną dla gdyńskiego lotniska. Na skutek skargi Miasta Gdyni, które aktywnie wspierało Ministerstwo Spraw Zagranicznych, Sąd Unii Europejskiej orzekł o nieważności decyzji Komisji Europejskiej nakazującej zwrot dofinansowania udzielonego lotnisku Gdynia-Kosakowo. Takie rozstrzygnięcie jest skuteczną obroną interesów rozwojowych Gdyni na forum Unii Europejskiej – podkreśla Konrad Szymański, sekretarz stanu ds. europejskich w Ministerstwie Spraw Zagranicznych.

Źródło: Urząd Miasta Gdyni

Sylwester Pięta/mich

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj