Pomoc dla polskich rodzin wyruszyła wczoraj wieczorem z Pruszcza Gdańskiego i jeszcze dziś dotrze na Wileńszczyznę. Wszystko w ramach corocznej akcji „Rodacy bohaterom”. Ogólnopolska zbiórka żywności zainicjowana siedem lat temu przez wrocławskie stowarzyszenie Odra-Niemen, początkowo była organizowana z myślą o polskich kombatantach mieszkających na Kresach Wschodnich. – Tych ludzi jest już jednak coraz mniej, a chętnych do pomagania coraz więcej, dlatego zaczęliśmy jeździć z darami do innych polskich rodzin na Kresach – mówi Jacek Świs, prezes pruszczańskiego stowarzyszenia Traugutt.org, które już po raz szósty było koordynatorem akcji na Pomorzu.
POMOC NAWET Z WIELKIEJ BRYTANII
– W tym roku pomoc docierała nie tylko z Gdańska, Gdyni, Kwidzyna czy Brus, ale nawet z Wielkiej Brytanii, od mieszkających tam Polaków – mówi Jacek Świs. W sumie zebrano około pięciu ton żywności, którą trzeba było podzielić i zapakować. Pomagało w tym ponad stu wolontariuszy, a wielkie pakowanie odbyło się w ubiegłym tygodniu w Szkole Podstawowej im. Bohaterów Ziemi Gdańskiej w Pszczółkach. Każda paczka, która pojechała na wschód jest niemal identyczna. Znalazła się w niej żywność o długim terminie ważności: litr oleju, kilogram makaronu, trzy kilogramy cukru, pięć czekolad, owoce i warzywa w puszce. – Można powiedzieć, że wieziemy świąteczny podarunek dla trzystu rodzin na Wileńszczyźnie – dodaje Świs.
SYMBOL PAMIĘCI
Jak mówią wolontariusze, którzy wyjechali w specjalnym konwoju na Litwę, to nie paczki są w całej akcji najważniejsze. – To tylko pretekst, jedziemy tam jako symbol pamięci o Polakach na Kresach – mówi Paweł Gruszkowski, który wspomina poprzednie wyjazdy. – Najbardziej wzruszające momenty są wtedy, gdy przyjeżdżamy do starszych ludzi. Zapraszają nas do siebie, starają się ugościć i opowiadają o tym, że tęsknią za Polską.
– Jeśli raz się tam pojedzie, to potem chce się wracać – mówi inny z wolontariuszy, który przygotowuje się już do kolejnego wyjazdu na wschód. Drugi transport z darami dla polskich rodzin wyruszy w styczniu, tym razem na Białoruś.
Wojtek Stobba/mar