Ciąg dalszy „afery plakatowej” w Tczewie. Prezydent miasta naruszył dobra osobiste?

Malborscy prokuratorzy uzupełnili zarzuty wobec Mirosława Pobłockiego, prezydenta Tczewa. Miał on udostępnić zbiór danych osobowych niepowołanym do tego ludziom. Grozi za to nawet do 3 lat pozbawienia wolności.

– Prokurator, prowadzący postępowanie uzupełnił zarzut wobec prezydenta Tczewa o przekroczenie uprawnień, poprzez przekazanie nagrań z monitoringu osobom nieuprawnionym, czym naruszył dobra osobiste osoby, występującej na nagraniu. Uzupełnienie zarzutów nie wpływa na możliwy maksymalny wymiar kary. Za przekroczenie uprawnień grozi do 3 lat więzienia – mówi prok. Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

AFERA PLAKATOWA TRWA

To kolejna odsłona śledztwa w sprawie tzw. Afery Plakatowej, która wybuchła na przełomie maja i czerwca 2015 roku w Tczewie. Jej nazwa nawiązywała do plakatów i ulotek, które się pojawiły na terenie miasta. Przedstawiały prezydenta Mirosława Pobłockiego w roli św. Mikołaja, rozdającego sute pensje i wynagrodzenia prezesom miejskich spółek. Materiały zatytułowano hasłem „Władza się wyżywi”. Treścią plakatów poczuli się dotknięci prezesi dwóch spółek komunalnych. Do złożonego pozwu cywilnego dołączyli nagranie z monitoringu miejskiego. Problem w tym, że monitoring może być zabezpieczony na wniosek organów ścigania i sądów. A takiej decyzji nie było.

– Prezydentowi Miasta Tczewa zarzucono przekroczenie uprawnień w okresie od czerwca do lipca 2015 r., polegające na zabezpieczaniu dla potrzeb prywatnych zapisu monitoringu miejskiego i przekazaniu go osobie nieuprawnionej, czym działał na szkodę interesu prywatnego – dodaje Wawryniuk.

Toczące się śledztwo to nie jedyny problem tczewskiego magistratu. Prokuratura bada również okoliczności sprzedaży gruntów przez jedną z miejskich spółek. W tej sprawie na razie nie przedstawiono nikomu zarzutów.

Tomasz Gdaniec/mk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj