Paweł Lisicki i Piotr Kubiak muszą przeprosić Jacka Karnowskiego za teksty o tzw. aferze sopockiej, które ukazały się w „Rzeczpospolitej” – uznał Sąd Apelacyjny w Gdańsku. „To zemsta sądowa za nadmiar dziennikarskiej dociekliwości” – uważają dziennikarze. Tygodnik Do Rzeczy opublikował ich oświadczenie, które prezentujemy poniżej.
Pomijając kwestię czysto procesową – czy i w jakim stopniu każdy z nas był odpowiedzialny za treść i kształt poszczególnych artykułów – sporne teksty dotyczyły zarzutu korupcji. Prezydent dużego miasta i wówczas potężny polityk Platformy Obywatelskiej ze względu na sprawowaną funkcję publiczną i pozycję polityczną cieszy się mniejszą ochroną dóbr osobistych niż osoby prywatne. Mniejszą nawet niż gwiazdy i celebryci! Szczególnie jeśli teksty dotyczą jego działalności publicznej, ewentualnego naruszenia prawa i nadużycia zaufania publicznego. Tymczasem nałożona przez sąd kara prowadzi w istocie do zniszczenia wszelkiej formy kontroli medialnej.
Podnosząc dziesięciokrotnie (!) wymiar kary sędzia uznał, że wcześniejsza, i tak wysoka i nałożona na prywatne osoby była „nieadekwatna” do „zakresu naruszenia praw” Karnowskiego. Kierując się podobną logiką sędzia Rusiński dowodził, że „konieczność wykazania prawdziwości informacji o faktach nie jest wymaganiem nadmiernym i nie ogranicza wolności debaty publicznej, a jedynie może przysłużyć się jej wartości i jakości”. Otóż dziennikarze muszą jedynie udowodnić rzetelność i wiarygodność informacji o faktach, a nie ich „prawdziwość”. Gdyby przyjąć sposób rozumowania sędziego – odrzucony zarówno przez orzecznictwo polskie jak i przede wszystkim europejskie – media w ogóle nie byłyby w stanie działać. Nawet prokuraturze i służbom państwa w sprawach korupcyjnych, w których zawsze tyle jest niedomówień i gdzie strony zwykle kierują się zmową milczenia, nie zawsze udaje się wykazać „prawdziwość” faktów. W jaki niby sposób dziennikarze, nie dysponujący ani odpowiednim mechanizmami prawnymi, ani środkami technologicznymi mieliby „wykazywać prawdziwość faktów” przed publikacją? To jawnie absurdalny postulat.
W naszym mniemaniu wyrok jest formą zemsty sądowej za nadmiar dziennikarskiej dociekliwości wobec prezydenta Sopotu. Potwierdza on obraz istnienia osobliwych powiązań między światem wymiaru sprawiedliwości i polityki w Trójmieście, jaki wyłania się z prac Komisji Śledczej do spraw badania afery Amber Gold. Tylko tak można zrozumieć, że sąd apelacyjny w Gdańsku zwiększa dziesięć razy odszkodowanie dla prezydenta Sopotu za jego straty moralne, które polegały na kolejnych zwycięstwach wyborczych! I nakłada tę karę na prywatne osoby, mimo, że działały w imieniu interesu publicznego!
Tak jak zapowiadaliśmy – nie zamierzamy się poddać. Nie tylko wniesiemy kasację od tego szkodliwego wyroku, ale – jeśli będzie taka potrzeba – odwołamy się do Strasburga.
Paweł Lisicki
Piotr Kubiak
Prezydent Sopotu wytoczył dziennikarzom Rzeczpospolitej cywilny proces za cykl artykułów o rzekomej „aferze sopockiej”.
Sąd Apelacyjny w Gdańsku uznał, że publikacje naruszały dobra osobiste Jacka Karnowskiego. Nakazał byłemu redaktorowi naczelnemu Pawłowi Lisickiemu (obecnie redaktorowi naczelnemu tygodnika „Do Rzeczy”) oraz byłemu dziennikarzowi Rzeczpospolitej Piotrowi Kubiakowi zamieszczenie przeprosin na pierwszej stronie dziennika i zapłatę prezydentowi Sopotu 50 tysięcy złotych zadośćuczynienia. W pierwszej instancji sąd zasądził kwotę 5 tysięcy. Jacek Karnowski żądał stu tysięcy złotych zadośćuczynienia.
Sąd w uzasadnieniu wyroku stwierdził, że już same tytuły artykułów przesądzały o winie Karnowskiego, a dziennikarze nie dochowali należytej staranności przygotowując publikacje. Wyrok jest prawomocny.
ga/mar