Ponad milion złotych na infrastrukturę rowerową w Słupsku. Na ulicach pojawi się 700 stojaków na jednoślady. Nowością będą boxy i garaże rowerowe. Ponadto miasto myśli o zakupieniu rowerów cargo – jednośladów, służących do transportu większego gabarytu. Nie wszystkim rowerzystom proponowane udogodnienia się podobają.
Władze Słupska, w związku z planowaną rozbudową infrastruktury rowerowej, rozpoczęły konsultacje z mieszkańcami. Urzędnicy liczą na podpowiedzi, gdzie zainstalować nowy sprzęt, aby jak najlepiej służył amatorom dwóch kółek.
KIEROWCY MAJĄ ŁATWIEJ
Jeszcze przed sezonem wakacyjnym przestrzeń miejską Słupska ma uzupełnić 700 stojaków na rowery. W planie jest także budowa 3 kompleksów garaży i boxów dla rowerów. Plan ratusza jest taki, aby mieszkańcy mieli jak najłatwiejszy dostęp do jednośladów i chętniej wyjeżdżali nimi na ulicę.
– Kierowca samochodu, który mieszka w bloku wychodzi, wsiada do auta i odjeżdża. Rowerzysta ma troszeczkę trudniej, bo musi ten rower wynieść: z piwnicy, balkonu, klatki czy mieszkania, dopiero wsiada i wyjeżdża. Rowerzyści to nie są tylko młodzi ludzie, ale także starsi, którym dużo problemów sprawia wyniesienie tych rowerów – mówi Robert Linkiewicz, dyrektor Wydziału Komunikacji w Urzędzie Miasta Słupska.
Boxy na rowery będą w Słupsku wprowadzane testowo. Jeśli zyskają zainteresowanie, to niewykluczone, że zostaną przez miasto dokupione dla kolejnych ulic. Lokalizację boxów oraz pozostałych urządzeń można wskazywać w ramach konsultacji społecznych do 18 lutego.
„SŁUPSK TO NIE KOPENHAGA”
Nowe inwestycje rowerowe w Słupsku nie przekonują głównych zainteresowanych. Prezes Stowarzyszenia Turystyki Rowerowej Szprycha w Słupsku, które skupia prawie 100 aktywnych członków przyznaje, że amatorom jednośladów brakuje w mieście głównie ścieżek rowerowych.
– Parkingi zewnętrzne czy garaże rowerowe – nie wiem, czy to jest to, na co czekają rowerzyści. Słupsk to nie Kopenhaga, gdzie przed każdą kamienicą stoi kilkadziesiąt rowerów. Parkingi rowerowe może i są potrzebne, ale najpierw należałoby do tych parkingów dojechać, co w Słupsku jest w wielu miejscach niemożliwe – mówi Wojciech Kleban, prezes „Szprychy”.
Kleban dziwi się także, że miasto znalazło pieniądze na infrastrukturę rowerową w 2018 roku.
– W tym roku były już dwa zespoły robocze, gdzie zaproszono rowerzystów. Na jednym z nich otrzymałem informację, że w tym roku nie będzie żadnych pieniędzy na inwestycje rowerowe – dodaje prezes stowarzyszenia rowerowego.
Podkreśla, że w mieście należałoby zacząć od udrożnienia tras rowerowych, które już funkcjonują, bo, jak zaznacza, wiele z nich: „pojawia się i znika w przestrzeni, bez żadnej logiki”. Wojciech Kleban dodaje, że ubolewa także nad nowymi ścieżkami rowerowymi, które powstają w mieście. Uważa, że nie sprzyjają rowerzystom w bezpiecznej jeździe. Jako przykład przytacza ulicę Koszalińską, gdzie nie ma żadnego przejazdu rowerowego w stronę osiedla i nie ma jak bezpiecznie włączyć się do trasy rowerowej.
Paweł Drożdż/mk