Była prokurator Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Ewa Daliga zeznała przed sejmową komisją śledczą, że miała ograniczony dostęp do akt sprawy Amber Gold. Nie miała też wiedzy o prowadzeniu działań operacyjnych przez ABW. Ewa Daliga była pierwszą z dwóch osób zaplanowanych na wtorek do przesłuchania przed sejmową komisją badającą aferę Amber Gold.
Prokurator pod koniec sierpnia 2012 roku została przydzielona do śledztwa dotyczącego Amber Gold jako jeden z referentów. Jednak nie mogła dobrze zapoznać się ze sprawą, gdyż jej akta główne znajdowały się w ABW, która prowadziła śledztwo na zlecenie prokuratury.
NIE WIEDZIAŁA O CZYNNOŚCIACH ABW
Prokurator Ewa Daliga wyjaśniła też, że podobnie jak zeznający w poniedziałek prokuratorzy z Gdańska, nie miała żadnej wiedzy na temat prowadzenia dodatkowych czynności operacyjnych przez ABW. Nikt nie poinformował jej też o założeniu podsłuchu procesowego Marcinowi P., choć była referentem. Prokurator dodała, że jej rola w sprawie Amber Gold zakończyła się już w październiku 2012 roku, gdy śledztwo przeniesiono do łódzkiej prokuratury.
Z zeznań Ewy Daligi wynika także, że większość osób pracujących przy sprawie Amber Gold po wybuchu afery przebywała na urlopach lub je kończyła. Była prokurator wyjaśniła, że miała wieloletnie doświadczenie w prowadzeniu spraw gospodarczych, jednak na przełomie lipca i sierpnia 2012 roku była na urlopie. Tuż po jego zakończeniu wezwano ją na spotkanie z kierownictwem Prokuratury Okręgowej, która przedstawiła skład prokuratorów-referentów. – Tego dnia 20 sierpnia powiedziano mi, że przy tej sprawie pracuje jeszcze jeden prokurator, Paweł Pik, który w tym czasie przebywał na urlopie – mówiła prokurator Daliga.
JEJ ROLA SKOŃCZYŁA SIĘ W PAŹDZIERNIKU 2012
Prokurator Ewa Daliga nie potrafiła wskazać, kto dokładnie ustalił skład prokuratorów, zajmujących się sprawą Amber Gold po upadku spółki. Jednak z jej obserwacji wynika, że decyzje w sprawie śledztwa zapadały na szczeblu kierowniczym. Dodała, że jej rola w sprawie Amber Gold zakończyła się już w październiku 2012 roku, gdy śledztwo przeniesiono do łódzkiej prokuratury.
Była prokurator Prokuratury Okręgowej w Łodzi Izabela Janeczek przyznała, że śledztwo w sprawie Amber Gold było największą sprawą jaka wpłynęła do jej jednostki. Wskazała też, że w momencie przeniesienia śledztwa z Gdańska do Łodzi priorytetem było przedłużenie aresztu dla Marcina P. Izabela Janeczek na początku października 2012 roku została jednym z referentów prowadzących sprawę Amber Gold. Wyjaśniała, że miała doświadczenie w śledztwach dotyczących wielomilionowych oszustw. Początkowo do łódzkiej prokuratury wpłynęło 40 tomów akt, jednak później liczba dokumentów zaskoczyła samą prokurator.
TELEFONY OD POKRZYWDZONYCH
Wspomniała też, że w pierwszym okresie utrudnieniem w pracy były telefony od pokrzywdzonych, dlatego wyznaczono specjalną osobę zajmującą się ich obsługą. Izabela Janeczek dodała, że poza uporządkowaniem akt, istotne było przygotowanie wniosku do sądu o przedłużenie aresztu dla Marcina P. Śledczy mieli miesiąc na jego rzetelne uzasadnienie, co ostatecznie udało się zrobić.
Sprawą Amber Gold prokuratura zajęła się pod koniec 2009 roku, gdy Komisja Nadzoru Finansowego złożyła zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz dotyczące prowadzenia przez spółkę działalności bankowej bez zezwolenia. Umieściła też firmę na liście ostrzeżeń. Prokurator referent Barbara Kijanko, która prowadziła sprawę Amber Gold, dwukrotnie umorzyła postępowanie. Jednak sąd uwzględnił zażalenia złożone przez KNF. Po ponad dwóch latach, dochodzenie przejęła Prokuratura Okręgowa w Gdańsku i zamieniła je na śledztwo. Te z kolei przekazano do prowadzenia Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego na początku lipca 2012 roku.
Spółka Amber Gold powstała w 2009 roku i miała inwestować pieniądze klientów w złoto oraz inne kruszce, oferując oprocentowanie wyższe od lokat bankowych. W 2011 roku przejęła trzy linie lotnicze i na ich podstawie stworzyła przewoźnika OLT Express. Firma założona przez Marcina P. okazała się jednak piramidą finansową. W sierpniu 2012 roku ogłosiła upadłość. Oszukała niemal 19 tysięcy klientów na kwotę ponad 850 milionów złotych.
IAR/mar