W Tczewie świąteczny klimat będzie można poczuć przez cały rok. Wszystko za sprawą bożonarodzeniowych iluminacji, które nie będą demontowane. Mieszkańcy się dziwią, a urzędnicy tłumaczą to oszczędnością czasu i pieniędzy.
Iluminacje świąteczne zwykle znikały z tczewskich ulic kilka tygodni po Bożym Narodzeniu. W kalendarzu mamy już kwiecień, a bombki, choinki i gwiazdy betlejemskie, choć nie świecą, to wciąż wiszą. – Uważam, że już dawno powinno to być uprzątnięte – mówi jedna z mieszkanek. – Cały czas czuje się ten świąteczny klimat. Ciekawie będzie to wyglądało latem – dodają inni.
– Zdecydowaliśmy, że w tym roku nie będziemy demontować większości ozdób – mówi Przemysław Boleski, dyrektor Zakładu Usług Komunalnych w Tczewie. – Zdjęliśmy jedynie niżej zawieszone dekoracje na Starym Mieście, które mogłyby paść ofiarą wandali – dodaje.
CHODZI O PIENIĄDZE
Dlaczego miasto postanowiło pozostawić na cały rok około 80 procent świątecznej iluminacji? W odpowiedzi słyszymy, że ozdoby często ulegają zniszczeniu, zarówno podczas demontażu, jak i w magazynie. Kolejny argument to oszczędność. – Choć wieszaniem dekoracji zajmują się nasi etatowi pracownicy, to musimy wynajmować dodatkowy podnośnik – tłumaczy Boleski. Miasto wydaje na to każdorazowo ponad 25 tys. złotych.
– Świątecznych iluminacji nie demontuje około 40 procent miast – twierdzi Przemysław Boleski. Zapytany o przykład, podaje Sopot. Urzędnicy z Sopotu są jednak zaskoczeni takim rozwiązaniem. – Dekoracje świąteczne co roku demontujemy – mówi Magdalena Jachim, rzeczniczka prasowa sopockiego magistratu. O świętach już dawno zapomniano też w Gdańsku, Lęborku, Ustce, Kwidzynie, Bytowie i Pelplinie. We wszystkich czternastu pomorskich miastach, do których zwróciliśmy się z pytaniem o demontaż świątecznych ozdób, stosowane jest podobne rozwiązanie. W każdym z nich iluminacje są zdejmowane i trafiają do magazynu najpóźniej w lutym.
– W Pruszczu Gdańskim świąteczne oświetlenie ściągamy już w połowie stycznia. Koszty montażu i demontażu też nas bolą, ale zależy nam na estetycznym i atrakcyjnym wyglądzie miasta. Wiszące przez cały rok brudne i zakurzone ozdoby atrakcyjne z całą pewnością nie są – podkreśla Mariola Barzał z pruszczańskiego Urzędu Miasta.
Z demontażem długo nie czeka też Wejherowo, bo każdy dzień zwłoki kosztuje. – Miasto uiszcza opłatę za umieszczenie ozdób świątecznych w pasach drogowych. W przypadku Wejherowa na drogach powiatowych, wojewódzkich i drodze krajowej nr 6. Tańszy jest zatem demontaż iluminacji niż utrzymywanie jej przez cały rok – dowiadujemy się z biura prasowego ratusza.
– W naszej koncepcji świąteczne ozdoby są stałym elementem małej architektury – podsumowuje dyrektor Zakładu Usług Komunalnych w Tczewie, który jako atut autorskiego rozwiązania wymienia możliwość rozświetlenia całego miasta w ciągu jednego dnia. O ile urzędnicy znów nie zaskoczą, mieszkańcy Tczewa będą musieli na to poczekać do świąt Bożego Narodzenia. A te już za niespełna dziewięć miesięcy.
Wojciech Stobba/jK