„Była wulkanem energii, miała ogromne serce, pomagała po cichu”. Teraz potrzebuje pieniędzy na trudną operację

Wcześniej podróżowała, była aktywną dziennikarką, prowadziła szkolenia i warsztaty dla seniorów. Teraz ma problemy z oddychaniem, nie może chodzić i na stałe nosi kołnierz ortopedyczny. Rodzina prosi o pomoc dla Alicji Marciuk. 47-latka pracowała między innymi w Radiu Eska i Radiu Gdańsk.

Poważne problemy ze zdrowiem zaczęły się rok temu. Kobieta przeszła dziesiątki badań, konsultacji lekarskich, przetestowała mnóstwo leków. Jej przypadkiem zainteresował się znany neurochirurg z Barcelony. Okazało się, że konieczna jest skomplikowana operacja, bez której grozi jej śmierć. Trzeba zebrać 280 tysięcy złotych.

– Alicja czuła się źle od kilku lat. Ale zawsze szybko się regenerowała. Nigdy nie przyszło nam na myśl, że mogą to być początki tak poważnej choroby. Od maja ubiegłego roku czuje się bardzo źle i od tamtego momentu nie wróciła do pełni sił. Pojawiły się objawy neurologiczne, drętwienia rąk, kłopoty z sercem, problemy gastrologiczne. Alicja odwiedziła około 50, 60 specjalistów, w większości były to wizyty prywatne, i żaden nie potrafił połączyć tych objawów w całość. Cały czas czekaliśmy, nie wiedzieliśmy z czym mamy do czynienia. To było najgorsze – mówi siostra Alicji, Maria Kosicka.

PODOBNE DOŚWIADCZENIA

– Siostra z mężem mieszka teraz w Cambridge i rozważała powrót do Polski, gdzie również szukała pomocy. Ta sytuacja pokazała nam, jak istotne jest odpowiednie podejście do pacjenta. Wielu lekarzy nie potrafiło powiedzieć nam wprost, że nie mieli z takim przypadkiem do czynienia i nie potrafią postawić diagnozy. A czas ma ogromne znaczenie. Mówię o tym dlatego, że mieliśmy już podobne doświadczenie. Nasza siostra zmarła w wieku 25 lat, a przyczyna jej śmierci do dziś nie jest jasna. Nie udało nam się dostać jej dokumentacji medycznej z archiwum szpitala, co być może pomogłoby w postawieniu diagnozy u Alicji – dodaje siostra Alicji.

BADANIE W LONDYNIE

– Kiedy zaczęliśmy walczyć o życie Alicji, a lekarze nie potrafili nam pomóc, cała rodzina zaczęła szukać na własną rękę. Alicja przeszukała internet i znalazła opinie o wielu specjalistach w Stanach Zjednoczonych, a także o neurochirurgu dr Gilete z kliniki Teknon w Barcelonie. Jej mąż, Jarek, zacząć wysyłać maile do lekarzy z prośbą o konsultacje. Odezwał się do niego właśnie lekarz z Barcelony. Poprosił o wynik rezonansu kręgosłupa i od razu umówił spotkanie z siostrą. Po nim zlecił pionowy rezonans kręgosłupa i mózgu, ze specjalnymi wskazaniami, dotyczącymi badania głowy i kręgosłupa w ruchu. Alicja wykonała to badanie w Londynie, kosztowało prawie 10 tysięcy złotych. Z tego, co udało nam się dowiedzieć, takiego badania w Polsce nie można wykonać. Wyniki wysłaliśmy do Barcelony. Czekając na diagnozę, mieliśmy nadzieję, że nie jest tak źle, że uda się uniknąć operacji – opowiada Maria Kosicka.

POTRZEBNE PIENIĄDZE

– Tuż przed Wielkanocą dostaliśmy informację, że operacja jest konieczna. Zaplanowano ją na 24 maja. Kosztuje około 280 tysięcy złotych. Rodzina nie ma takich pieniędzy, bo wszelkie oszczędności wydaliśmy na badania. Alicja ma niestabilność w górnym odcinku szyi, co może powodować kompresję pnia mózgu i rdzenia kręgowego. To stanowi bezpośrednie zagrożenie dla życia. Może wystąpić paraliż, sepsa, porażenie narządów wewnętrznych, niestabilne kręgi mogą spowodować skręcenie tętnic szyjnych i wywołać udar. Niestety poza tym Alicja ma wiele innych objawów i istnieje ryzyko, że ta niestabilność jest powodowana przez inne schorzenie. Trwają kolejne badania. Jeśli to okaże się prawdą, to operacja obarczona jest jeszcze większym ryzykiem. Ale zespół w Barcelonie jest przygotowany na tego typu przypadki – mówi siostra Alicji, Maria.

„WSPARCIEM I SPOIWEM”

Alicja Marciuk zawodowo zajmowała się dziennikarstwem, szkoleniami z komunikacji i marketingu w turystyce, w ostatnich latach prowadziła warsztaty dla seniorów z nowych technologii. – Alicja zawsze była wulkanem energii. Robiła wiele rzeczy na raz. Zawsze miała ogromne serce do pomagania innym. Robiła to po cichu, bez rozgłosu. Wiele się od niej nauczyłam. Zawsze była wsparciem i spoiwem naszej rodziny. Alicja zapowiada, że kiedy wyzdrowieje, będzie pomagać osobom z rzadkimi chorobami. Wierzę, że wszystko jej się uda. Budujący jest ogromny odzew znajomych na naszą akcję. Pieniądze wpłacają także osoby, które choćby raz miały kontakt z Alicją. Brak mi słów. Chciałabym wszystkim ogromnie podziękować za dotychczasowe wsparcie. Dzięki temu do 24 kwietnia uda nam się wpłacić 15 procent kosztów operacji – kończy Kosicka.

Zbiórka na operację prowadzona jest na stronie fundacji >>> TUTAJ

Joanna Stankiewicz/mk

Zwiększ tekstZmniejsz tekstCiemne tłoOdwrócenie kolorówResetuj